czwartek, 20 września 2018

Siegfried Linkwitz nie żyje

Siegfried Linkwitz: wizjoner audio, współtwórca filtra Linkwitza–Riley'ego, twórca jednych z najlepszych kolumn na świecie: Orion i LX521, odszedł 11 września 2018, w wieku 82 lat.

Był także aktywnym propagatorem rozsądku w audio, którego niestety bardzo tam brakuje...

Świat audio poniósł niepowetowaną stratę.

Nie widać nikogo, kto mógłby go zastąpić. Wielka szkoda.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Mam pytanie, Pawle. Złożyłeś Oriony wg projektu Linkwitza. A jak u nich z dolnym pasmem, bo woofery nie wydają się przesadnie duże?

XYZPawel pisze...

Po dwa dziesięcio calowe woofery to jest mało? ;) Bas jest znakomity i schodzi do 20Hz.

Anonimowy pisze...


Coś mi się tu nie zgadza. Pisałeś swego czasu, że przykładowy głośnik 26 cm miał rezonans własny przy 24 Hz, a tu masz głośnik 25 cm i osiągasz 20 Hz bez basrefleksów?

Bardzo tanie estradówki Magnata (Soundforce różnych typów) mają woofer 30 cm, a w specyfikacji podane pasmo od 30 Hz, mimo obecności basrefleksów.

XYZPawel pisze...

Rezonans własny w głośnikach maleje do 10 cali, większe wcale nie mają niższego fs, często większe, ale za to głośniej mogą grać. Moje mają fs 18 Hz. Różne głośniki mają różne fs.

Anonimowy pisze...

Moim zdaniem najcięższym zarzutem, jaki można postawić tzw. ruchowi audiofilskiemu, jest kompletne popsucie rynku przetworników elektroakustycznych.

Jeśli audiofil, kupując elektronikę, będzie się kierował radami tzw. recenzentów audio, przepłaci, ale kupi wyrób grający optymalnie. Jeśli natomiast będzie w taki sposób wybierał kolumny, ma prawie stuprocentową pewność, że to nie zagra tak, jak powinno.

Kiedyś, w latach 60. i 70., nie mieściło się w głowie, by dobre kolumny nie były pełnopasmowe. W opisach "zrób to sam" (np. w polskich pisemkach technicznych) stało wyraźnie, że głośnik niskotonowy ma mieć rezonans rzędu 18-22 Hz. Kolumny były zatem duże i miały szerokie fronty.

Ktoś jednak uznał, że jeśli można przekonać audiofila, że z dwu grających tak samo wzmacniaczy droższy gra lepiej, tak samo można go przekonać, że tańsze kolumny pełnopasmowe grają gorzej od droższych w detalu (nie mylić z droższymi w kosztach produkcji) "audiofilskich" bez dolnego pasma (np. z obciętymi 16-45 Hz). I to się stało, z wydatną pomocą tzw. "żon audiofili", dla których im kolumny mniejsze, tym lepiej. I tu dochodzimy do największego absurdu ideologii audiofilskiej: sprzeczności między założeniem, że ma zagrać jak prawie na żywo / jak w wizji reżysera nagrania / kompozytora / dyrygenta, i poglądem, że brzmienie "audiofilskie" nie jest tym samym co brzmienie wierne. Gdyby realizator nagrania nie chciał dolnego pasma, to by je wyciął. Kompozytor nie rozpisałby muzyki na nisko brzmiące instrumenty, a dyrygent nie dawał znaków muzykom na nich grającym.

Dzisiaj pełnopasmowe kolumny określane są przez recenzentów jako nieaudiofilskie (co zrozumiałe - bo jak inaczej wytłumaczyć audiofilowi, że grają tak bardzo różnie w porównaniu z audiofilskimi), chyba że należą do najwyższej półki cenowej. Wtedy są określane jako "referencyjne" (np. Audiopur Reference za ok. 400 tys.) Nierzadko jednak recenzent audio, np. w relacji z targów (bo producent mu takich do recenzji nie da - nie musi) "uczciwie" zauważa, że referencyjne kolumny, zwykle wielkie i nieodpowiednie do typowych pomieszczeń, "grały zbyt dużym basem".

Anonimowy pisze...

Jeszcze bym dodał jedno: referencyjne kolumny grały zbyt dużym basem, ale to ich nie skreśla, bo odpowiedni kabel głośnikowy może łatwo usunąć tę ich przypadłość. Audiofil dobierze taki kabel, i już będzie zadowolony :)

Anonimowy pisze...

Pisemka audiofilskie radzą: do małych pomieszczeń kupuj audiofilskie kolumienki podstawkowe. Podłogowe kupuj do pomieszczeń > 20-30 m kw.

To coś takiego, jak gdyby radzono młodym, wykształconym kandydatom na "klasę średnią": jeśli nie masz domu z garażem, nie kupuj samochodu, tylko rower, który możesz trzymać w piwnicy lub na balkonie.