środa, 7 grudnia 2011

Jak stać się wyrafinowanym audiofilem. Poradnik

Jak błysnąć w gronie znajomych, u cioci na imieninach, czy spotkaniu towarzyskim w gronie kumpli od kieliszka?

Jak zyskać opinię wyrafinowanego intelektualisty, estety?
Czy nawet zostać „recenzentem” sprzętu audio, w poważanym periodyku?

Nie musisz się znać na elektronice i sprzęcie audio, szczerze mówiąc, to ta wiedza tylko by Ci przeszkadzała... Nie musisz mieć wcale tak zwanego „osłuchania”, czyli doświadczenia w chodzeniu po salonach audio i audiofilskich pokojach.
Co jest więc niezbędne?!?

Najlepiej, abyś miał wysoko rozwinięte umiejętności humanistyczne, tak zwaną dobrą nawijkę i zdolność do operowania słowem :)

Na wstępie uspokoję, że jest to niezwykle wprost proste, wystarczy przyswoić sobie kilkanaście audiofilskich zwrotów i wypowiadać je z marsową miną, zdecydowanym, mocnym głosem, nie znoszącym sprzeciwu! Tam nie ma miejsca na wahanie, każde takie objawy mogą być źle odebrane przez płeć piękną albo przez ogłuszanego samca ;) Nie może być cienia podejrzenia, że ekspertowi się „wydaje”, on ma to WIEDZIEĆ NA PEWNO !

Dlaczego jest to takie proste ? Bo są to wrażenia doskonale wręcz subiektywne, nie do zaprzeczenia przez osoby postronne. Każdy może „słyszeć” wszystko. Nie da się nikomu udowodnić, że NIE WIDZI krasnoludków... Generalnie, zdecydowana większość urządzeń audiofilskich spełnia swoje funkcje, czyli odtwarza muzykę, tak samo. Różnica postrzegana przez audiofili rodzi się wyłącznie w ich głowach. Żaden z nich, nigdy, nie odróżnił, w dobrze zrobionym, teście ABX, jednego poprawnie zbudowanego urządzenia od drugiego, więc... każdy może pleść co chce, na temat słyszanego dźwięku wydobywającego się z urządzeń audio :)

Hulaj dusza, piekła nie ma :)

Większość specjalistycznych określeń używanych przez audiofili to tylko figury stylistyczne, absolutnie nic nie znaczące. Oczywiście, cześć tych określeń opisuje rzeczywiste wrażenia słuchowe, ale obecnie zostały już tak zajechane przez „recenzentów” sprzętów, że osobiście boję się już ich używać :) Bo jeżeli komuś dudniący bas (częsty przy kiepskich kolumnach, albo problemach z akustyką pomieszczenia) znika po zmianie kabla sieciowego, to ja już nie mam pytań… i od razu dzwonię po karetkę :)

Na początek zacznijmy od podstaw: wszystkie urządzenia audiofila poustawiane na półkach to „klocki”, spięte razem w „system”. Odtwarzacz CD powinien być „dzielony” (im bardziej tym lepiej), czyli podzielony na „transport”, z czego wyjeżdża tacka CD i „przetwornik”, lub „DAC” (przetwornik cyfrowo-analogowy), niektórzy mają też gramofony („gramiaki”), lub odtwarzacze SACD. Połączenia między klockami wykonane są nie zwykłymi kablami, tylko „interkonektami”, „IC”. Wzmacniacz („piec”), wzmacniający dźwięk, też najlepiej powinien być podzielony na „przedwzmacniacz” (z gałką głośności, pokrętła basów i sopranów niewskazane), albo inaczej „preamp” albo „pre” („pasywka”, czyli pasywny, albo aktywny), dalej mamy „monobloki”, czyli wzmacniacze mocy, połączone kablami głośnikowymi do kolumn głośnikowych.
Dobrze jeśli klocki są lampowe, chociaż co do ich wyrafinowania to zdania audiofilów są podzielone. Wszystkie te określenia mają za zadanie podkreślić wyjątkowość posiadacza i jego „systemu”. Prawdziwy audiofil nie może mieć po prostu „wieży” (a, fuj!!!), jak to drzewiej bywało…
Kilka przydatnych nazw firm audiofilskich, przy których miękną nogi audiofilom. Klocki: Accuphase, Linn. Kolumny: B&W (ma też tańsze rzeczy), Focal. Kable: MIT, Tara Labs.
No dobra, wystarczy teorii ;)

Gdy znajdziemy się w audiofilskim domu, musimy się delikatnie dowiedzieć, jakiej „klasy” jest sprzęt, czyli ile kosztował. Jeśli nie chcemy pytać wprost, musimy się kierować zewnętrznymi oznakami audiofilstwa, czyli: czy sprzęt jest podzielony na wiele klocuszków ? Czy jest duży i ciężki ? Czy jest dużo złoceń ? Czy każdy klocek jest innych wymiarów ? Czy kable są grube i dobrze widoczne ? Czy wystają i świecą gdzieś starodawne lampy radiowe ? Im więcej TAK, tym bardziej audiofilski jest sprzęt.

Co mówimy, gdy mamy do czynienia z tanim sprzętem, albo gdy chcemy dokopać właścicielowi, czyli złe cechy dźwięku:

ból głowy przy słuchaniu, krew z uszu, męczący dźwięk, dźwięk: ubogi, szary, płaski, zamglony, ziarnisty, szorstki, chropowaty, przytłumiony…
brzmi chudo, dźwięk metaliczny, chłodny, rozmyty, ciemny (za bardzo), rozjaśniony (za bardzo), jazgot
równowaga tonalna zaburzona
brak drajwu, dynamiki i mikrodynamiki
bas - buczący, snujący się, wolny, ograniczony od dołu, tłusty
średnica- matowa
wysokie tony (górne rejestry) – piaszczyste, ostre
impulsy, „transjenty” stępione, bez ataku
scena wąska i płytka, dźwięki się zlewają
dźwięk jest po prostu… TANI :) co najwyżej poprawny :)

A teraz dobre cechy dźwięku, „sygnatury soniczne” (jak lubią mawiać audiofile) przypisane z natury do sprzętów drogich, z „wyższych półek cenowych” albo do lubianych przez nas właścicieli:

opad szczęki, czyli „jaw dropping experience”
SĄ EMOCJE, jest MAGIA (bardzo ważne, bez tego nie ma dobrego dźwięku!)
opada koc (gdy porównujemy do gorszego dźwięku).
dźwięk jest muzykalny, miodny (określenie trochę już passe ;)
pojawia się „czarne tło” i „powietrze” pomiędzy muzykami.
dojrzały dźwięk, transparentny, referencyjny, dźwięk ma oddech, jest nasycony
lepsza definicja wszystkiego
przejrzystość dalszych planów
scena szeroka i głęboka po horyzont
dobra równowaga tonalna, rozdzielczość, szczegółowość
duża dynamika i mikrodynamika, jest drajw, dobra definicja impulsu, transjentów
lokalizacja dźwięku – punktowa, plamy dźwiękowe wyraźne
dźwięk aksamitny, miękki (tam gdzie trzeba), dźwięczny
podkreślone detale (ale nie za bardzo)
dobra prezentacja uderzenia i wybrzmienia, impakt
bez podkolorowań, słodki (ale bez przesady ;), jest energia i bezpośredniość
koherentny dźwięk, naturalny, obecny, gładki i namacalny
holografia, plastyczność, dźwięk pełny
bogaty kolorystycznie, rozwibrowany
przekaz jest żywy, że wibruje emocjami
rytmiczność i żywiołowość
mięcho (!)
dźwięk wyrafinowany, szlachetny, jest różnicowany dynamicznie
bas – jest zwarty i konturowy, kontrolowany, z mocnym atakiem, szybki, ale nisko schodzący
średnica – gładka, wypełniona

Ufff... :)

Można też, w ramach kreatywnego podejścia do tematu, łączyć, nawet w jednym zdaniu, sprzeczne ze sobą określenia taniego i drogiego dźwięku np.: dźwięk jest jasny, ale czasami ciemny ;) Licentia poetica udzielona :)

Kilka mistrzowskich próbek jest tutaj.

Po przeanalizowaniu kilku recenzji naszych mistrzów słowa: Piotra Ryki, Wojtka Pacuły i Elberoth’a, muszę przyznać, że ich zasób określeń dźwięku nie jest taki bogaty, jakby się wydawało, a większość słów to nic nie znaczące wypełniacze i wygibasy słowne. Mistrzowie lubią też zaprzeczać sami sobie :)
Pomijam tu oczywistą oczywistość, że są to wszystko bzdury wyssane wprost z brudnego palucha :)

Powyższe wyrażenia pokrywają 95% określeń używanych przez „recenzentów” sprzętu, więc zaznajomienie się z nimi gwarantuje sukces w roli audiofilskiego eksperta :)

Zapraszam do pisania relacji z waszych występów audiofilskich :)

Podyskutuj na forum.