piątek, 14 stycznia 2011

A mi tam wcale nie szkoda Audiofilów

Ale kim są w ogóle audiofile ?

Wersja romantyczna jest taka, że audiofil jest człowiekiem, który uwielbia muzykę i z miłości do niej dąży do perfekcji w jej odtwarzaniu... więc musi kupować coraz lepszy i droższy sprzęt, bo każdy element „systemu” audiofilskiego ma kolosalne znaczenie (nie wyłączając gniazdek w ścianie i półek na sprzęt) i nie widać końca tej drogi, bo ideału nie ma i można się tylko do niego zbliżać... do „sonicznej” nirvany...

Widzą siebie jako wyrafinowanych koneserów dźwięku, odpowiedników winiarskich kiperów w audio... Swobodnie żonglujących, z obowiązkowym kieliszkiem wina w ręku, nazwami audiofilskich wzmacniaczy, gramofonów, kabl itd...

Taka jest ich wizja samych siebie...

Prawda jest trochę bardziej prozaiczna... Oni bowiem słyszą to wszystko, ale tylko w swojej wyobraźni i tylko wtedy, gdy widzą co gra i ile kosztuje... W obiektywnych testach ABX nie potrafią odróżnić taniego, budżetowego sprzętu od najdroższego, rzekomo zaawansowanego technicznie. Pomiary elektryczne też nie wskazują na jakąś wyjątkowość drogich urządzeń, ba, nierzadko drogi sprzęt jest gorszy pomiarowo od taniego...


Tak więc, w istocie, są to dziwacy, naiwniacy i często snoby, spoceni w wiecznej pogoni za świętym Graalem, który nie istnieje.

Audiofile najczęściej są zafascynowani samym sprzętem do odtwarzania muzyki, a samą muzyką już niekoniecznie... Słyszą różnice tam gdzie ich nie ma, albo wyolbrzymiają istniejące różnice do niewyobrażalnych granic. Dają się nabierać na rzekome kosmiczne technologie tym bardziej, im mniejsze mają pojęcie o elektronice... Wierzą w geniusz samotnych „artystów” audio, tworzących w piwnicach wyjątkowe urządzenia, prawie, że boskie instrumenty muzyczne, bez przyrządów pomiarowych, „bo przecież wszystkiego nie mierzą”, „strojąc” je wyłącznie na ucho... :)

Często mają faktycznie sporą wiedzę na temat ofert poszczególnych producentów, nazw ich wszystkich produktów (często te nazwy są naprawdę dziwaczne i patetyczne) i, obowiązkowo! cen. Mają za sobą długie godziny „głębokich odsłuchów” („deep listening” - tak lubią to nazywać, chociaż skojarzenia mogą być różne... ;) w salonach audio lub u innych audio szaleńców. Szkoda tylko, że jest to pozorna wiedza, albo wiedza generalnie do niczego nie przydatna, oprócz zadawania szyku w audiofilskim towarzystwie...

Uważają się za lepszych od innych, przeciętnych Kowalskich, bo „słyszą” więcej, mają takie „oryginalne” hobby i są tacy wyrafinowani... Przy okazji można też porazić ceną jakiegoś biedaka ;) Powiedzieć mu, mimochodem, że się posiada sprzęt audio więcej warty od jego samochodu, bezcenne :)) Czasami urządzenia te mogą też symbolizować fallusa... wszak 99% audiofilów to faceci :) To dotyczy, oczywiście, „elity” audiofilskiej, bo szarej masy nie stać na takie ekstrasy, tańsze kable za kilkaset złotych muszą im wystarczyć...

Audiofile łykają wszystko jak młode rekiny. Wystarczy, że produkt ma znaną audiofilską markę, odpowiednie recenzje w audiofilskich gazetach i otoczkę kultowego produktu, by stać się obiektem ich wzdychań i bezsennych nocy... (wzdychań, bo cena też najcześciej nie jest najniższa... ;) A tak się dziwnie składa, że według magazynów audiofilskich, najlepsze urządzenia audio są też najdroższe, no przecież jakość kosztuje, to takie oczywiste :)

Kable za 40 tys... USD ?!? Proszę bardzo...
Siltech Emperor Crown




Gramofony za 300 tys. USD ? Spoko :)
Goldmund Reference II




Wzmacniacze za 650 tys. USD ? Oczywiście :)
Pivetta Opera One




Kolumny za 1 mln USD ? Albo za 2 mln ? Hmm, w zasadzie, dlaczego by nie...
Kharma Grand Enigma




The Sky is the limit :))

Czy oni celowo wyrzucają swoje pieniądze w błoto ? Niestety nie... Oni głęboko wierzą w swoje cudowne zdolności...

Czy ja im zazdroszczę ? Cóż, chciałbym mieć pieniądze tych najbogatszych :) Ale nie wyrzucałbym ich na drogi sprzęt audio, który niczym, oprócz wyglądu, nie różni się od tego taniego... Na kable grubości ręki, czy podstawki pod kable, brr :)



Nie szkoda mi audiofili, ale tylko tych już uświadomionych, że „hi-end” to ściema i że audiofilia to gra wyłącznie na ludzkich emocjach.
Jeśli wolą dalej tkwić w swoim umysłowym matrixie, to proszę bardzo :) uważam wręcz, że niektórzy powinni kupować jak nadroższy sprzęt audio... Jeśli nie potrafią robić dobrego użytku ze swoich pieniędzy, powinni je oddawać tym, co wiedzą co z nimi robić :) Na przykład, właścicielowi firmy kablarskiej Monster Cable, panu Noel’owi Lee, który jest wielkim fanem samochodów

i posiada 3 sztuki Ferrari Scuderia Spider 16m: czerwony, żółty i czarny :) Piękne :)



Tak, definitywnie, ten facet wie na co wydawać pieniądze audiofilów :) Też bym tak robił :)

Przyznaję, w sumie, że ciężki jest odwrót od audiofili... ciężko jest się przyznać przed samym sobą i rodziną, że się, często przez długie lata, wyrzucało pieniądze w błoto i trwoniło czas na bezsensowne lektury, czy czcze dyskusje. Trudny jest powrót do szarej rzeczywistości, gdzie 2 + 2 = 4...

Wiem to dobrze, bo byłem audiofilem ponad 10 lat...

Generalnie zwisa mi co audiofile robią ze swoimi pieniędzmi, ale wkurza mnie jak „dzielą się” swoją pseudo wiedzą i wciągają w bagno ludzi, którzy po prostu chcieliby posłuchać swojej muzyki na sprzęcie, który maksymalnie wiernie odtwarza muzykę. Na pytanie co zmienić w swoim sprzęcie, słyszą głupie rady w stylu: kup porządny kabel, dobry CD lub wzmacniacz lampowy. Zamiast zainwestować w lepsze, trójdrożne kolumny, niekoniecznie bardzo drogie, czy poprawić akustykę pomieszczenia, świeży amator dobrej jakości dźwięku jest skłaniany przez „pożytecznych idiotów”, lub opłacanych naganiaczy, do wywalania pieniędzy na gadżety, które nie mają żadnego wpływu na dźwięk.
Audiofile są jak narkomani wciągający w nałóg swoich kolegów...

Nie zgadzasz się ? Podyskutuj :)

19 komentarzy:

Obiektywny pisze...

Czemu kupowanie Porsche jest OK, a kupowanie gramofonu już nie jest OK?

XYZPawel pisze...

nikt nie kupuje Porsche, bo rzekomo fruwa nad jezdnią, a niektórym idiotom się wydaje, że jak kupią gramofon w cenie Porsche, to on ich przeniesie na salę koncertową :) proste. Taki gramofon jest nie lepszy od tego za 2kzł, na przykład. Ludzie kupują Porsche dla mierzalnych osiągów i dla wyglądu.

Anonimowy pisze...

Audiofile może też kupują sprzęt dla wyglądu? :D

XYZPawel pisze...

Jeśli tak, to ok :) ale wiadomo, że audiofile kupują sprzęt dla jego "jakości dźwięku" :P

Anonimowy pisze...

albo jesteś idiotą, albo jesteś głuchy

XYZPawel pisze...

A nie mogę być głuchym idiotą ?!? :P
Czyżbym w końcu doczekał się niegłuchego audiofila, który potrafi UDOWODNIĆ, że słyszy niesłyszalne ?!? WOW :)) Gdzie te dowody ? :P

Anonimowy pisze...

Dobrze prawisz Paweł.Sam doświadczyłem w większej części tego co jest opisane w tym temacie.I na szczęście wyleczyłem się z tego w pore.:-).Fakt faktem przy cenach astronomicznych za sprzęt który ma grać rzekomo lepiej a kolejny i droższy jeszcze lepiej i tak bez końca,jest poważną chorobą tych co uważają się audiofilami i co tak sądzą.
Są pewne granice których nie przekroczą a będą sobie wmawiać.Nawet mało kto sobie zdaje sprawe iż idąc na koncert rocka mieszczący 2000 ludzi pod gołym niebem + nagłośnienie a orkiestrą w pubie bez nagłośnienia jest wielka różnica.I ten ostatni wypada najlepiej.Aczkolwiek w obydwóch przypadkach będzie nie porównywalnie do najdroższych systemów dostępnych na rynku i co na tym tle taki mały audiofil ma począć :-)
Prawda jest taka: marketing rządzi a ludzi nie problem omamić i przekonać że jest tak a nie inaczej.Na koniec wspomne o idiocie który cie obrażał,musiał to być audiofil któremu kable pięknie grają XD.
Pozdro Pawlo ;-)

Ziemowit Socha pisze...

Zdarzyło mi się razu pewnego skrobnąć coś o audiofilach i ponoć ich obraziłem (http://www.socjologia-muzyki.blogspot.com/2012/02/kawa-drutu-jako-symbol-statusu.html). Widzę jednak jak daleki byłem od ideału 'obrażania', który Pan pokazuje na tym blogu. Ukłony, ZS

Anonimowy pisze...

strzeliłeś sobie w klano, hahaha.
Przeciez ten gość od monstercable to taki sam idiota jak audiofile, tylko napakował portfel wlascicielowi ferrari. przeciez wystarczy miec jedno auto, np 10 letniego golfa.

hahaha

p.s.
a ja mysle ze wlasciciel ferrari jest milosnikiem whisky i on placi po 40tys dolarów za butekę 40 letniej wysky
która smakuje jak nasza zytnia ze smarem do maszyn.

hehehe


a ty na co bys wydawał pieniadze gdybys je miał?
dlaczego ich nie masz?

spoko.
ja tez jestem audiofilem, ale nie wydałbym na sprzet wiecej niz 15tysiecy, na samochod tez.

naprawdę
nie rozumiem czym sie rozni wydawanie 100tys na super auto od wydania tylesamo na super sprzet audio.
kazdy wydaje tyle ile ma i na to naco chce.
niepotrzebnie sie skupiasz na co ludzie wydaja pieniadze.

zle jest to ze ludzie przestają słuchać muzyki a odłuchują sprzęt.

auto tez kupujesz poto by sobie pojechać na autostradzie 180km/h i wrocic po godzinie do domu czy poto by odwiedzić znajomych mieszkających 300km od ciebie, albo dojezdzac komfortowo do pracy codziennie 50km
czy ma znaczenie czy stoisz w korku siedząc w ferrari czy w golfie.

takie same jak to czy słuchajac muzyki patrzysz na łądne klocki za 100 tys czy na takie zwykłe za 15cie..

hej
to ja Dzezik

Anonimowy pisze...

dzezik, jestes jednak idiotą. człowiek po to kupuje Porshe a nie golfa bo Porshe super wygląda i przyspiesza do 100 w 5 sekund a Golf wygląda jak kupa i do 100 przyspiesza w 15 sekund, ale wiadomo przecież że dwaj królowie Polskiej wsi? Golf i Passtuch TDI (Tylko Dla Idiotów) .
natomiast wzmacniacz za 200tys USD gra dokładnie tak samo jak za 20tys USD a wygląda przeważnie gorzej. półgłówku.

Anonimowy pisze...

Do XYZPawel.
Czytając Pana blog doszedłem do wniosku że nigdy nie był Pan audiofilem albo stracił Pan słuch.Ja też już mam za sobą przygodę audiofilską ale całkowicie nie zgadzam się z Panem jeżeli chodzi o różnice w dźwięku po zainstalowaniu innych komponentów systemu.Jest różnica i to nieraz ogromna niekoniecznie na plus.
Jeżeli słyszy to moja żona i dzieci nie mające z audiofilią nic wspólnego to coś jest na rzeczy.
Wypowiedział się Pan jak kompletny laik,prawdopodobnie wypowiada się Pan też na inne tematy jako ten który przecież wszystko wie.
Roman-były audiofil i elektronik w jednym.

Anonimowy pisze...

mam wyczulony słuch, bo słuchawki szybko mi powszednieją i szukam szybko (po 2-3 miesiącach) czegoś lepszego, ale nie zapędzam się w koszty - szukam w konkretnych kwotach. Zwykle byłem wierny marce Senheisser, ale ostatnie zalałem winem :) Ostatnio przesadziłem i kupiłem Cerative Aurvana Live I, prawie 200 zł - niezłe, ale jak dla mnie wysokie tony są za wysokie. Długo się nie nacieszyłem - kotek pogryzł przewody :) Łaziłem po marketach i sklepach, sięgałem po droższe i zawsze zawód - żadna różnica, a nawet gorzej niż w tańszych, chociaż markowe. Szukałem więc na Allegro następnych i przypadkiem znalazłem słuchawki Unitra SN-30 - ładne chociaż, bo inne :) Taniocha - 70 zł. Przyszły, zaraz na uszy i... Po co mi za 200 zł? Te są wystarczające (o ile nie słucham za głośno - tu też wysokie tony zaczynają piszczeć). I znów rozsądek bierze górę - nie ma sensu płacić za coś, czego i tak się nie usłyszy, a rozczarowanie tym bardziej pewne, im droższy sprzęt. I tak najlepiej wspominam słuchawki Senheisser HD 202 - jak dla mnie idealne, a w cenie do 200 zł. Ale jakoś tak mam, że nie kupuję nigdy tego samego. Moja wada... Mniej kosztowna niż tych maniaków nierealnego świata hi-endowców :) OBSERVUS

Anonimowy pisze...

Witam wszystkich,
i ja mam te przygode za soba.
W szkole sredniej wydawalem kazda kase na nowy wzmacniacz czy kolumny.
Kable robilem sobie sam.
Muzyka to bylo moje zycie.
Dzisiaj nie slucham juz muzyki i wystarcza mi standardowe radio w aucie.
Dzisiaj liczy sie Komputer.
Spedzam mase godzin przy komputerze, i tym wkurzam moja zone.
Zostaw ludzi w spokoju- praca i dom to nie wszystko- musi byc cos jeszcze.
Inaczej to nie jest zycie.
Jeden inwestuje w rower, inny w podroze, inny musi miec nowego smartfona. A co z tymi grami na komputer, to dopiero plaga!
Bogdan

Anonimowy pisze...

Niestety,
Nigdy nie byłeś tym za kogo się miałeś - po prostu byłeś snobem. Wielki plus dla Ciebie że po części to dostrzegłeś.
Po części, bo tłumacząc swój snobizm przed sobą wylewasz dziecko z kąpielą, sprowadzając całość zero-jedynkowo do absurdu.
JEST RÓŻNICA w jakości odtwarzanego dźwięku między tanim, budżetowym sprzętem, a tym wielokrotnie droższym. Najczęściej jest to różnica na korzyść tego drugiego. Najczęściej - bo nie ma takiej rzeczy na tym świecie, której ludzie nie potrafiliby spieprzyć. Jest cała masa pseudo tfu!rcuf który wyprodukowali klocki warte czasem małą fortunę które brzmią jak klocki za kilkudziesięciokrotnie mniejsza sumę.
Ale są i takie przy których każdemu - podkreślam KAŻDEMU - opada kopara do ziemi po pierwszych kilkudziesięciu sekundach słuchania. Jeśli tylko nie mają słuchu absolutnego [znaczy absolutnie nic nie słyszą]. Do tego nie trzeba być audiofilem, melomanem czy innym zwierzem, nie trzeba nawet lubić czy słuchać dużo muzyki. Wystarczy nie mieć uszkodzonego słuchu.
I to tyle.
Nie bardzo wiem czemu ma służyć Twoja notka. Jeśli jedynym celem było napisanie czegoś kontrowersyjnego i bzdurnego to cel osiągnąłeś.
Tylko jak jest cel w osiąganiu takiego celu?
ps.
Piszę to jaja kobyły - mający trzeźwe spojrzenie na tzw. 'audiofilizm' i pukający się w czoło na opowieści o 'grających' kablach sieciowych w cenie 10tys. zł/m i innych 'wuduwynalazkach' dla kretynów. Większość tych kablowych opowieści jest podobnie bzdurnych jak Twój wywód. Bez urazy - takie są fakty.

Anonimowy pisze...

Audiolifilzm jest latwy do obsmiania, bo to hobby z pogranicza elementu kultury wysokiej czyli muzyki oraz techniki a takze neurofizjologii, informatyki i socjologii.
Jako, ze w zasadzie nie ma interdyscyplinarych specjalistow ze wszystkich tych dziedzin naraz, mamy do czynienia z laickimi uproszczeniami zadnych poklasku i sensacji osob pokroju autora tego blogu.
W porownaniu do zakupu bardzo drogich " drugich " samochodow, audioflizm ma szanse wzbogacic praktykujacego hobbyste, chocby poprzez rozszerzanie zainteresowan muzyka . Nierzadko zakup drogiego sprzetu jest wstepem do poswiecenia wiecej czasu i srodkow na rozbudowe kolekcji plyt czy to z jazzem czy klasyka.
To jest chyba duzo bardziej wartosciowe od bezsensowengo spalania bezyny w super drogich samochodach sportowych dla tzw przyjemnosci.
Pytanie dlaczego ludzie potrzebuja hobby to juz calkiem inna sprawa.

Anonimowy pisze...

a ja nie słyszę na lewy ''kanał'' hehe i co teraz zrobić?

Anonimowy pisze...

Hejka,

Trudny temat poruszyłeś.
Jak miałem 15 lat to uważałem, że muzyka jest do szczęścia nie potrzebna.
To się zmieniło. Teraz jest ważną częścią dnia codziennego. Minęło od tego czasu prawie 30 lat. Moim hobby jest zbieranie i testowanie sprzętu audio. W naturalny sposób przerobiłem około 100 różnych zestawów głośnikowych.

Mam tylko używane zestawy z lat 50, tych, 60 -tych i 70-tych.
Najlepiej grają te z lat 60-tych na magnesach alnico.
Ostatnio był u mnie audiofil zakochany w angielskim sprzęcie. Posłuchał starych Loeve i stwierdził, że musi od nowa przesłuchać muzykę, tyle szczegółów mu umknęło.

Są olbrzymie różnice w dźwięku.
Nie trzeba wydawać 100000 obojętnie w jakiej walucie (jeny też mogą być), by zorganizować sobie super dźwięk.
Ja niestety już nie słyszę więcej jak 15 KHz, a mimo to lubię dobry dźwięk.
Jest to mój sposób na życie.
Może jak bym miał wolne duże zasoby finansowe, to stał bym się audiofilem.
Dla mnie wystarczy kupić kolumienki z drugiej ręki za 200 pln, do tego amplituner za podobną kasę i można się delektować dźwiękiem.

Jak ktoś potrafi wydać 10000 na kable - jego sprawa. To może jest tak jak z piciem wina - jedni potrafią opisać cały bukiet i z jakich owoców i w jakim rejonie były zbierane. To jest pasja. Nie ma potrzeby jej negować, a krytyka - no cóż, cytując: krytyk to taki stworzenie, które mówi jak coś ma być, tylko sam tego nie potrafi.

Zbudowałem również kilka hornów na szerokopasmowcach. Jak byście zobaczyli wypieki na twarzach ludzi, którzy je słuchają.

Ujarzmić dźwięk jest sztuką. Również trzeba dorosnąć do oceny pracy innych.

Jak komuś nie sprawie różnicy dźwięk - może sobie znaleźć inne hobby.

Pozdrawiam

Maciej


Adrian Moczyński pisze...

Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

radiocar24.pl pisze...

Ciekawa refleksja na temat audiofili. Wersja romantyczna z ich miłością do doskonałego odtwarzania muzyki brzmi pięknie, ale rzeczywistość może być bardziej skomplikowana. Istotne, że ktoś ceni sobie jakość dźwięku, ale często droższy sprzęt nie zawsze przekłada się na lepsze doznania słuchowe. Ważne, aby być świadomym różnicy między wizją a rzeczywistością przy wyborze sprzętu audio.