piątek, 16 sierpnia 2013

Softwarowa rewolucja, czyli Niewiarygodne Przygody Piotra R.

Jak się okazuje, słynny Piotr Ryka, filozof-epistemolog, Baron Münchhausen polskiego audiofilizmu, zdobywca III miejsca w Pierwszej Międzynarodowej Bitwie Poetów Audiofilskich, po obrażeniu się na kolejne forum, nie zginął z polskiego internetu, tylko otworzył ostatnio audiofilski portal satyryczny (wprawdzie się mocno kamufluje, ale My wiemy, że to on za tym stoi :), gdzie publikuje bardzo dowcipne „recenzje” audiofilskich klocuszków z filozoficznym sznytem.

Uwagę moją przykuła prawdziwa perełka tego nurtu poezji: „recenzja” audiofilskiego odtwarzacza softwarowego jPlay, czyli czegoś co może się stać mitycznym pomostem do prawdziwie audiofilskiego komputera, z prawdziwym audiofilskim procesorem (kiedy Intelu, no kiedy, go w końcu wypuścisz ?!? Cały audiofilski świat czeka :)

Porządna audiofilska recenzja, tak jak porządny thriller, powinna rozpocząć się od trzęsienia ziemi, tak właśnie zaczyna się wspomniana recenzja. „Źli faceci” zostają rozstrzelani prawie na samym początku zamiast na końcu, jak to się dzieje w tradycyjnym westernie ! :) Na samym początku, na rozgrzewkę, mamy krótką przypowieść o dyrektorze, który zwolnił sekretarkę za zdradzenie tajemnicy jego wynagrodzenia… Mrozi krew w żyłach! Bond też zawsze zaczyna się taką mini opowieścią nie związaną z resztą filmu :) Dalej przechodzimy do meritum i dowiadujemy się, że jPlay to program legendarny i wyklęty. Wyklęty, bo twórcy znanych programów Foobar i JRiver wprost przestrzegają przed instalacją wtyczki jPlay (jPlaya można instalować jako wtyczkę do tych programów, albo jako samodzielny odtwarzacz). Jak się okazuje, instalacja jPlaya, oprócz wrażeń dźwiękowych, może też dostarczyć wrażeń komputerowych: może zawiesić nam kompa, powodować niestabilność innych programów, albo, jak czytałem na jakimś forum, nawet spowodować konieczność reinstalacji systemu. Foobar nawet wprost stwierdza, że to audiofilskie oszustwo... :)

WOW... to nie są przelewki, to jest program dla prawdziwych twardzieli! A jak wiemy, Piotr R. jest właśnie taki :)

Kogóż to więc Piotr rozstrzelał na samym początku ? Otóż „na kanwie sięgania po konkrety” „poczynił interesującą obserwację na temat mody na przeciętność” ;) Przeciwnicy luksusów w rodzaju jPlaya to po prostu użytkownicy smartfonów, pijący piwo z puszki, jedzący chipsy, oglądający seriale, słuchający madonny, przeciwnicy „wyższej kultury bycia, z jej wiedzą historyczną, obyczajową i znawstwem literatury”, w dodatku, o zgrozo, uważający, że wszystkie kable grają tak samo (!), uważający, że najlepsze słuchawki to takie za trzysta pięćdziesiąt złotych (cholera, ostatnio kupiłem pchełki Sennheisera za 160 ;), i że bit to bit ! (a przecież oczywista oczywistość, że każdy bit jest inny !) W ogóle te przeciętniaki nie lubią jajogłowych (?), ale za każdym razem powołują się na naukę i przytaczają „dowody” :) (zawsze myślałem, że jajogłowi siedzą w nauce, ale okazuje się, że to są filozofowie epistemolodzy ;) Jak ktoś krytykuje jPlaya, to musi być „Wielkim Znawcą Życia” posiadającym sprzęt za 399,99 zł i będącym po spożyciu pięciu piw. Marna kreatura po prostu :)

Najważniejszym dowodem na to, że jPlay działa jest to, że Piotr pokazywał je kolegom „i żadnych wątpliwości odnośnie jakości nie było, a wyższość dźwięku generowanego za pośrednictwem JPlay nie podlegała dyskusji” :)

Dlaczego więc program jPlay jest lepszy ? Otóż dlatego, że jest to owoc międzynarodowej kooperacji Polaka i Holendra ! :) no i dlatego, że wszystko jest podporządkowane muzyce. Sam też się pofatygowałem na stronę jPlaya i faktycznie, jest tam niezbity dowód na wyższość: twórcy posłuchali innych odtwarzaczy i po prostu się przekonali, że jPlay brzmi najlepiej :) Genialny w swej prostocie dowód ! (od teraz powinien być stosowany w każdym sądzie: każdy przestępca, po prostu, powinien powiedzieć, jak było naprawdę, ile byśmy zaoszczędzili na więzieniach! :)

Jak JPlay to wszystko robi ?!? Piotr to tłumaczy w pięknych słowach: „JPlay wije sobie gniazdo w pamięci cache procesora” skąd wydaje komendy Baczność :) „by mu się ten plikowy materiał po magistrali systemowej cały rozchełstany i z sypiącym się wyposażeniem nie szwędał, tylko stanął w pełnym rynsztunku i na wszystkie guziki pozapinany do walki” (piękne strofy ! :) A w ogóle to wygasza i optymalizuje wszystko i „zdecydowanie poprawia się time rate, który jest równie istotny, o czym nikogo znającego tematykę nie trzeba przekonywać”, „a że niektórzy nie potrafią albo nie chcą tego zrozumieć, nie jest winą autorów JPlay”.

Piotr porównał jPlaya do foobara, i ten pierwszy wygrał nieznacznie „miał więcej meszku na dźwięku” i „Foobar w dalszym ciągu na pewnych fragmentach muzycznych dawał wrażenie grania stylem takim od niechcenia w porównaniu z bardziej się starającym i angażującym JPlay”. Czytałem to z pewną taką zazdrością, bo na moim komputerze żaden program się nie stara i nie angażuje!, wszystkie wykonują swoją robotę beznamiętnie :(

Przy porównaniu z JRiverem, nie było prawie żadnych różnic! Co, przyznaję, spowodowało, że zwątpiłem nieco w umiejętności Piotra Ryki! Ale...! Uff..., WSZYSTKO się zmieniło w magicznym trybie uśpienia! „wszystko ożywa, a cały muzyczny obraz zaczyna się mrowić” ! Piotr w końcu wszedł do innego świata, gdzie „muzyka osiąga ten już naprawdę wysoki pułap i kiedy czuje się jej pulsację pomnożoną przez mnogość jednoczesnych dźwięków”. Lepiej było na Windows 8, a jeszcze lepiej ze słuchawkami AKG, które „grają wystarczająco dobrze by audiofilskie szczęki po podłodze się walały” ;) W porównaniu z pozostałymi obraz rysowany przez JPlay był „Atakujący głębszą sceną, bardziej rozwartą dynamiką i mocniej wyrażonymi szczegółami”. Uwaga, ta rozwarta dynamika bardzo się w świadomość wgryza ! ;)

Finał jest całkiem prosty: „Za marne kilkaset złotych zyskujemy okazję przedzierzgnięcia własnego komputerowego misiaczka w high-endowe monstrum” WOW ! Ale nie bójcie się bogaci posiadacze, bowiem: „Nie oszukujmy się jednak, komputer wyposażony w program JPlay i uzupełniony słuchawkowym DAC-em nie zagnie jeszcze dźwiękowo porządnej stacjonarnej aparatury”. A to szkoda… :(

p.s. Piotr nie jest z recenzji zadowolony, bo było za gorąco, ale obiecuje, że jeszcze ją kiedyś uzupełni. Nie mogę się doczekać ! :)

Oszołomiony tak ognistą recenzją, z zaczerwienionymi od wzruszenia oczami, prawie postanowiłem sam posłuchać tego cuda techniki, ale że jestem człowiekiem strachliwym i leniwym (nie chce mi się po raz kolejny reinstalować Windowsów, a to czasami grozi posiadaczom jPlaya) to postanowiłem zdać się na ludzi pracowitych i odważnych. Znalazł się taki co poświęcił 3 dni swojego życia na JPlaya i co się okazało ? Cóż… prawda jest zawsze taka szara i bezbarwna :( JPlay wpięty w tor muzyczny nie zmienia absolutnie niczego… Parametry techniczne nie chcą drgnąć w istotny sposób w żadną stronę… Aaa przepraszam, nie do końca, w jednym trybie coś nie idzie dobrze i JPlay pogarsza dynamikę o całe 10 dB ! To pewno to jest to rozwarcie o którym pisał Piotr, ale chyba nie w tą stronę…

Oczywiście, audiofile zaraz pośpieszą z odpowiedzią, że parametry elektryczne sygnału elektrycznego to nic, to bzdura nic nie mówiąca ;) Że najważniejsze są ODSŁUCHY :) Oczywiście TYLKO jawne, gdzie „recenzent” dobrze wie czego słucha. Testy ABX są absolutnie zabronione! :)

Pytanie więc, po co w takim razie Piotruś zabrnął w techniczne szczegóły i zupełnie tam się biedaczysko zagubił ?!? Chciał, żeby jego „recenzja” wyglądała na poważniejszą niż w rzeczywistości jest ? Chciał, żeby była jeszcze bardziej śmieszna ? ;) (no to mu się udało :)

To jest w ogóle jakiś fenomen, że część audiofili wprost lubuje się w opisach technicznych i parametrach. Gdy, na przykład, ich ulubiony sprzedawca zastosuje DAC, który jest lepszy od innego na 6 miejscu po przecinku (często nawet bardzo ciężko jest to zmierzyć, a usłyszeć niemożliwym ;) to pieją z zachwytu poematy. Gdy tylko się wykaże, że ich wspaniały sprzęt ma fatalne pomiary, albo konstrukcję, to ZARAZ się okazuje, że pomiary nie grają, nie mówią całej prawdy i tym podobne dyrdymały :)

Niektórzy audiofile nawet potrafią się nabijać z urządzeń posiadanych przez innych audiofili, że są takie puste w środku i zrobione ze zwykłych komponentów (prawda), chociaż ich własne cudowne i drogie klocuszki są zrobione DOKŁADNIE TAKĄ samą metodą :), tylko są trochę inne :)

Z przyjemnością więc powtórzę po raz setny: jedynym sensownym testem odsłuchowym jest naukowy test ABX. Opis w wersji dla opornych tutaj.

A dla Piotra Ryki i wszystkich nadsłyszących mam wspaniałą ofertę: wciąż czeka na nich milion dolarów:)

Podyskutuj na forum.

70 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Program jest opisywany jako "Just plays the music". Bardzo trafnie, bo po prostu odtwarza muzykę jak... setki innych odtwarzaczy plików. Ciekawe, czy było to zamierzone ;) Aha, no i po komentarzach widać, że trzeba mieć dobry, mocny zasilacz w kompie (ciekawe, czy taki Corsair 1000 W już wystarczy, czy jeszcze nie). No i widać też na screenach, że jak testować, to nigdy na jakiejś tam muzyce dla "przeciętnych". Tylko symfonie, nawet jeśli nie lubisz klasyki!
Gość jest zabójczy, ale przynajmniej jest materiał na kolejne wpisy :)

Stary M pisze...

A to Piotruś figlarz. Jak się ujął - niczym lew - za polsko-holenderską myślą programistyczną. ;)

Anonimowy pisze...

Moim zdaniem PR nie jest epistemologiem. Nie wierzę by polska nauka upadła tak nisko.

Anonimowy pisze...

:-) Drogi Pawle dzięki dzięki i jeszcze raz dzięki za to co robisz. Mi już dawno ręce, nogi, uszy i oczy opadły próbując od lat udowodnić to o czym piszesz od kilku lat. Amber Gold jest malutki w porównaniu z tym lobby producentów i wydawców nieźle przyznam skrojonych czasopism. Od wielu lat jestem zwierzęciem dźwiękowym i nie jest to małe studio składające się z pokoju z heblami i kilkoma komputerami ;-) Jeżeli znajdziesz czas i ochotę to napisz proszę oprócz oczywistych oczywistości dotyczących ODTWARZANIA nieco o rejestrowaniu. To jest mój ostateczny argument dla niedowiarków. I tak szybko przecież każdy mikrofon ma swoją charakterystykę, każda sala studio takoż, realizator coś lubi a czegoś nie. No i ostatecznie każde studio ma swoją elektronikę która teoretycznie nie jest zbieżna z oczekiwaniami wielu wielu :-) audiofilów. I tego później słuchają analizując szczegóły nagrania aż do Big Bang :-) Nie da się - niestety.

marek

XYZPawel pisze...

:) Nie jestem fachowcem od nagrywania, ale tam zasada jest taka sama jak w odtwarzaniu: jeśli pomiary są podobne, to odróżnić się nie da. A jeśli ktoś twierdzi, że się da odróżnić, to niech to udowodni w teście ABX. Eleganckie i proste :) Ale w studiach oszołomów jest chyba mało ?

Anonimowy pisze...

Zwrócę jedynie delikatną uwagę wszechwiedzącemu autorowi, że w języku polskim nie ma takiego słowa jak "audiofilizm". Jest natomiast słowo "debilizm", które bardzo trafnie opisuje treść zawartą na blogu. Autorze, z całym szacunkiem - dorośnij kiedyś i skończ te głupie przepychanki, w życiu są naprawdę ciekawsze rzeczy do robienia, niż internetowa walka z wiatrakami, w dodatku na poziomie przedszkola. Tak jak napisał Marek, ręce i nie tylko opadają jak się to czyta. No chyba, że ktoś ma 16 lat...

Anonimowy pisze...

...a co do Jplay. Jak na produkt komercyjny to nie jest warty złotówki i dziwi mnie, że ludzie to łykają. Moim zdaniem wygląda jak projekt na zaliczenie informatyki w technikum, nic więcej. A jak gra? Wersja testowa przerywa więc nie sposób tego ocenić :>

Anonimowy pisze...

Anonimowy piszący coś o debilizmie w swym zacietrzewieniu nie zauważył, że Markowi - dźwiękowcowi ręce i nogi opadły z innego powodu, taki mały szczegół :)

XYZPawel pisze...

Bardzo często ludzie piszący o debilizmie, nie są daleko od tego słowa :) Tylko po co czyta o audiofilii, jak nie wie o czym czyta ?!? ;)

Anonimowy pisze...

Heh, komentarze na tej jego stronie są moderowane, więc żeby "przypadkiem" mój komentarz nie zaginął w czeluściach głowy Piotra R. umieszczam go też tu:

"Taaaak, zasilanie bateryjne ale i tak poszczególne napięcia zasilania “elektroniki” laptopa wytwarzane są za pomocą przetwornic DC/DC, tak jak w stacjonarnym komputerze :) A przecież jak wiadomo te impulsowe konwertery mają jedną “niedopuszczalną” cechę – straaaaaaasznie sieją i kłują audiofilskie uszy! Zapomnieliście o tym czy błedne przeświadczenie sprawiło, że stał się cud? :) "

Komentarz powyższy dotyczył wypowiedzi Piotra R.:

Piotr Ryka says:
15 August 2013 at 00:12

Też sądziłem, że laptop może mieć przewagę z uwagi na bateryjne zasilanie. Ale komentarz autora programu był jednoznaczny – lepszy jest PC z mocnym zasilaczem. Nie było czasu ciągnąć tej kwestii. Spróbuję wrócić do niej za dwa tygodnie, kiedy autor wróci z poślubnej podróży.


Winetou

Anonimowy pisze...

C.d.
z kolei wypowiedź Piotra R. tyczyła się stwierdzenia kogoś wcześniej:

"(...)Poza tym laptop gra lepiej, gdy mu się odepnie zasilacz. Nie rozumiem jak ma komputer stacjonarny być lepszy, skoro te wszystkie duże przetwornice są w jego wnętrzu w zasilaczu? Laptop ma to wyrzucone na zewnątrz, a można to całkiem odłączyć i grać z baterii"

A ja się pytam - jak sama z siebie bateria wytwarza takie chociażby podstawowe "komputerowe" napięcia jak +3,3V, +12V, -12V, +5V, -5V
???
Podpowiem tylko, że "audiofilski" liniowy stabilizator ma relatywnie duże starty energii... już nie mówiąc o tym, że za ich pomocą nie da się wytworzyć ujemnego napięcia zasilania (z dodatniego, tj. z baterii)

Winetou

Anonimowy pisze...

Oj Ci audiofile... :)
Wg. nich na utrzymanie "w kupie" bitów z muzyką ma w komputerze wszystko, począwszy od zasilacza 1000 Watt po dysk SSD - który (wyczytane w komentarzach) bardziej "sieje" niż HDD i - oczywiście - to ma wpływ na brzmienie (CYFROWEGO!!!) sygnału. Heheh, to co mają powiedzieć komputerowi graficy - (idąc ich tokiem rozumowania) im to nawet mocniejszy podmuch wentylatora na procesor zafałszowałby kolory w Photoshopie :)

Czekam na relacje używających pakietów biurowych jak im włączenie filmiku w okienku spowodowało modyfikację treści dokumentu, a arkusz kalkulacyjny błędnie policzył im wprowadzone dane.

O kablu LAN już kiedyś czytałem... czas by zaprezentowano w ich pisemkach ekran na głowę chroniący mózg przed szumem z kosmosu :)
Heh, a może samemu zacznę sprzedawać taki hełm... mógłby być z tego dobry biznes ;> Cena oczywiście "hi-endowa" 10kzł, za wersję podstawową - z jednym uziemieniem 3,5mm2 :)

Anonimowy pisze...

Wg. nich na utrzymanie "w kupie" bitów z muzyką ma {znaczenie} w komputerze wszystko - ucięło mi słówko.

PS. Lepsza wersja hełmu ekranującego mózg miałaby 4 uziemienia o przekroju 6mm2 każdy. Cena tak 20kzł byłaby OK :)
Wersja TOP to z kolei kolczuga na całe ciało (z otworami na uszy).
50kzł ;)

Anonimowy pisze...

Taki player to chyba jeszcze prostszy sposób na zrobienie pieniędzy niż sprzedawanie chińskich kabli po 15 zł z własną naklejką. Gdybym znał jakieś C++ albo Delphi też bym napisał prosty odtwarzacz, opisał go kwieciście na stronce i sprzedawał licencje po "marne" 100 euro :)

Anonimowy pisze...

Test odtwarzacza mało rzetelny moim zdaniem. Żeby sprawdzić czy ten JPlay faktycznie zbiera i trzyma w ryzach czasowych wszystkie bity muzyki, to autor tej recenzji powinien wziąć komputer z tak fatalną konfiguracją, przy której inne odtwarzacze sobie nie radzą i haczą dźwięk (ewidentny dowód na niespójność sygnału wychodzącego z komputera). Przy okazji powinien go max. obciążyć w tle jakimś Stability-testem (dysku, procesora, pamięci etc.). Autor jednak poszedł na skróty i nie raczył przygotować odpowiedniego stanowiska badawczego... wkleił za to informacje-zarzekania twórców programu o cudownych właściwościach ich dzieła, ale żeby nie było, że nie podszedł do tematu poważnie opisał jakie to audiofilskie cacuszka miał możliwość przy okazji podpiąć a wszystko to okrasił wrażeniami... przepraszam - testami odsłuchowymi oraz wyszukanym słownictwem i retoryką - charakterystyczna zresztą dla Piotra R. :)

XYZPawel pisze...

Miałem małą konwersację z bohaterem mojego posta:
http://hifiphilosophy.com/?p=7318&page=5

Chciałem zareagować na bzdury jakie wypisuje na mój temat.
Niestety nasz "obrońca" wolności słowa nie zdzierżył i usunął mojego ostatniego posta :) Woli usuwać niewygodne posty niż przeprosić za oszczerstwa. Cóż, nigdy nie miałem o nim wysokiego mniemania, teraz się okazuje, że oprócz mózgu, nawet honoru nie ma...

Anonimowy pisze...

Pawle, mógłbyś umieścić tutaj tę usuniętą wypowiedź?

XYZPawel pisze...

Nie zapisałem treści, ale pytałem go jaką on ma wiedzę w temacie elektroniki jako filozof i kiedy odszczeka swoje kłamstwa na mój temat :)

Anonimowy pisze...

Dobre pytanie :) Elektronika i PSYCHOAKUSTYKA to swego rodzaju filozofia z tym, że zweryfikowana, bo ujęta w konkretne prawa i zależności nią rządzące potwierdzone badaniami. Bez znajomości tych elementarnych zasad można gdybać totalnie o wszystkim: że kolor izolacji wpływa na barwę muzyki, że zjawiska niesłyszalne dla ucha (choć mierzalne precyzyjnym sprzętem) wpływają na brzmienie... Ba, można nawet pisać (i wierzyć, kto tam wie...) o tym, że kabel LAN audiofilskiego producenta wpływa pozytywnie na przesyłaną informację - oczywiście w cudowny i tajemniczy sposób tylko na tę muzyczną. To ostatnie akurat stara się forsować Książę Poetów Audiofilskich - Wojciech P. :)

Anonimowy pisze...

Jakiś Czerwonoskóry walczy z Panem Filozofem w komentach :D

XYZPawel pisze...

Obrońca wolności słowa tym razem nie zatwierdził mojego posta, nie nadawał się ;) Cóż, tym razem go zapisałem (na początku jego post, później moja odpowiedź, czekająca na zatwierdzenie, forever :).

Piotr Ryka says:
17 September 2013 at 20:10

Rozumiem potrzebę debatowania tutaj, mnożącą banalnymi wpisami bezsensowną dyskusję o niczym. Proponuję ją jednak przenieść się na własny serwis i tam spokojnie wymieniać uczone poglądy o jitterze, algorytmach i możliwości zmierzenia jakości dźwięku za pomocą cyrkla i linijki. XYZPaweł na pewno błyskawicznie dogada się z Winetou i razem stworzą plemię pokrzywdzonych przez los głosicieli prawdy. Jedynym problemem może być brak widowni, ale tak to już bywa. Świat nie chce doceniać głosicieli prawdy i generalnie jest dosyć podły.
====================
XYZPawel says:
Your comment is awaiting moderation.
17 September 2013 at 21:21

“plemię pokrzywdzonych przez los głosicieli prawdy.”

Nigdy nie żaliłem się na los, za to Ty obrażałeś się na kolejne fora, na których bywałeś :) Jakoś nie chcieli Cię docenić :) Bany dla mnie to było docenienie mojego szkodliwego wpływu na głupotę audiofilską :) )

Jedynym problemem może być brak widowni, ale tak to już bywa. Świat nie chce doceniać głosicieli prawdy i generalnie jest dosyć podły.

http://xyzpawel.blogspot.com/

85 tys. wyświetleń to jest wg Ciebie brak widowni ? Przypuszczam, że ode mnie masz najwięcej ruchu :) ) Podły jest ten świat, ludzie się chcą śmiać z niepełnosprawnych umysłowo…
====================

Anonimowy pisze...

Ubolewa nad głosicielami prawdy a za chwilę zatyka jednemu usta poprzez cenzurę. Cały Filozof i jego przewrotna retoryka :)

Anonimowy pisze...

Ryka, Pacuła tych ludzi już dawno ośmieszono za pomocą racjonalnych argumentów opartych na nauce. Mnie niezmiennie dziwią ich poplecznicy, ludzie odporni na wiedzę w sposób doskonały niemalże. pal licho jak padnie na jakiegoś pospolitego głupka, tacy są ale często niebywałym poziomem głupoty wykazują się ludzie niby dobrze wykształceni, o jakiejś tam pozycji społecznej a może są to tylko pozory i skuteczna autopromocja? ;)

FANtAStic

Anonimowy pisze...

Pawle co Ty na to?

http://0db.pl/2013/05/19/monitor-behringera-kasuje-zestawy-hi-end/

Masz kolejny dowód, że pieniądze nie grają.

XYZPawel pisze...

Oczywiście, że nie grają, ale to nie żaden dowód, tylko czyjaś opinia :) Ale tamte kolumienki faktycznie są dobre w swojej klasie :) Niestety, nisko nie zejdą nigdy.

Anonimowy pisze...

Szanowny Pawle.
Nosze się z zamiarem kupna zestawu kolumn do kina domowego. Po przeczytaniu jednego z Twoich wątków , jeśli dobrze zrozumiałem zalecasz kolumny trójdrożne z dość dużym głośnikiem niskotonowym. Czy warto wobec tego zainwestować w polskie ALTUS 300 Tonsila? Jestem laikiem w sprawach audio, będę wdzięczny za odpowiedź.
Pozdrawiam
Krzysiek

XYZPawel pisze...

Szanowny Krzyśku, cieszę się, że uważasz mnie za autorytet w kwestii oferty producentów sprzętu audio. Gorąco zachęcam Cię do przeczytania całego blogu, a nie tylko jednego wątku. Stanie się wtedy jasne, że nie prowadzę bloga poradnikowego, ale na pewno znajdziesz kilka cennych wskazówek jak wybierać sprzęt audio :) Ja piszę o zjawiskach w audio a nie "recenzuję" sprzęt. Co więcej nabijam się z takich "recenzentów" z bożej łaski :) Pozdrawiam, Paweł

Anonimowy pisze...

Dziękuję Pawle za odpowiedź.

Przeczytałem praktycznie Twój cały blog, nie tylko jeden watek. Powołałem się natomiast na ten własnie w którym pokazywałeś wzorcowe kolumny :).

Jestem całkowicie niezorientowanym w sprzęcie audio, wczoraj odbyłem kilka wizyt w salonach, gdzie spotkałem się właśnie z tym co "wytykasz na swoim blogu", że np graja kable itp. Powiem szczerze że mam całkowity mętlik w głowie, gdyż chcemy z żoną złożyć jakieś w miarę sensowne kino domowe, na którym od czasu do czasu będzie słuchana muzyka. Propozycje z salonów to np. nawet 2 wzmacniacze/amplitunery, osobny to kina, osobny do stereo.
Co do samych kolumn to zapytałem o konkretny model ze względu na jego charakterystyczną budowę - wszystkie które widziałem w salonach mają głośniki basowe o średnicy do 16cm, a pisałeś również że polecasz zainteresować się monitorami studyjnymi ( do wczoraj nawet nie wiedziałem co to jest)- na co w jednym salonie usłyszałem że do domu się nie nadają. Podświadomie i rozumowo zgadzam się z treściami zawartymi na Twoim blogu, gdyż wszystko brzmi dla mnie racjonalnie, jednak jeśli nie ma się elementarnej wiedzy to jest się zdanym na łaskę sprzedawców i ich teorii. A ja po prostu chciałbym raz i dobrze wybrać, bo nie mam zamiaru i ochoty na zabawę ze sprzętem (wymiany, tuningi itp) gdyż to nie jest mój konik. Info z Twojego bloga zasiało ziarno sceptycyzmu przy wysłuchiwaniu ofert w salonach, niemniej jednak nie posunąłem się szczególnie do przodu w kwestii wyboru.
W sumie to co do kolumn to wiem już że trzeba konkretnie osłuchać i wybrać te które będą się najbardziej podobać (w założonym budżecie), niemniej jednak amplitunery/wzmacniacze to już zagadka, czy faktycznie ich wybór cena/jakość musi wzrastać odpowiednio do wartości kolumn.
Z Twoich wątków wynika że nie ma różnicy pomiędzy sprzętem drogim a budżetowym, niemniej ja nie wiem jaka jest różnica (faktyczna) pomiędzy amplitunerem za 1500 a 4 tysiące.
A myślałem, że po awarii naszego starego kina (kompakt marketowy Panasonica nieco wydajniejszy) wybór nowego to będzie formalność...:((
Pozdrawiam
Krzysiek

XYZPawel pisze...

Podsumowując (i powtarzając to co już pisałem na blogu): żródło, wzmacniacz, kable - praktycznie bez znaczenia. Kolumny wg wyboru słuchacza, nie szaleć z kasą :) Te tonsile to raczej na głośność są nastawione, nie na jakość ;) Wybór niestety zawsze nie jest łatwy, ale za to ile przyjemności :)

Anonimowy pisze...

Krzysztofie, nie wiem jakim budżetem dysponujesz ale jak cie stać to kup sobie do KD zestaw głośników TANNOY ARENA 5.1 + ampli DENON AVR-1912 i masz problem z głowy.
Tannoye pomimo kompaktowych rozmiarów grają niesamowicie zaskakujaco, a Denon zawsze robił przyzwoite i solidne sprzęty jak np. ten, audiofile będą cmokać z niezadowolenia ale olej to, zestaw ten oprócz kina świetnie się pradza w odsłuchach muzyki wszelakiej co było dla mnie nie małym zaskoczeniem.

Anonimowy pisze...

Krzysztofie

Generalnie Paweł w większości kwestii ma rację. Olej kwestie kabli, podstawek, itp. Skoncentruj się na kolumnach i na nie wydaj najwięcej. W jednej kwestii część fanów Pawła się z nim nie zgadza. Otóż Paweł uważa, że wszystkie prawidłowo zaprojektowane i wykonane wzmacniacze grają tak samo. I z tym w zasadzie można się zgodzić. Problem jednak powstaje kiedy trzeba znaleźć w zalewie tandety ten prawidłowo zaprojektowany i wykonany wzmacniacz. Który to jest? Dlatego niestety wzmacniacze grają różnie i trzeba poszukać tego dobrego, który w cale nie musi być drogi. Można kierować się renomą marki, która np. jest znana z tego, że nie robi bardzo złych wzmacniaczy albo nie miała większych wpadek i kupić w miarę posiadanych środków coś z oferty takiej firmy. Jest wiele firm, w które można wchodzić w ciemno bez ryzyka jakiejś tragicznej wpadki, zwłaszcza jeśli ktoś jak piszesz o sobie nie ekscytuje się za bardzo tymi sprawami. Kup coś z oferty takich marek jak Marantz, NAD, Denon, Rotel,Yamaha,Pioneer. Osobiście nie przepadam za KD i filmy oglądam na bardzo dobrym stereo i uważam, że to wystarcza. Przyzwoity wzmacniacz stereo kupisz już za 1500-2000 zł, a na amplituner KD, który będzie w stereo grał przyzwoicie trzeba wydać kilkakrotnie więcej bo tam kosztuję bajery typu DTS, Dolby, trylion gniazd WE/WY z tyłu etc.
W cenie do 3 tys. zł kupisz amplituner KD w stylu "plastic fantastic" i moim zdaniem to wyrzucone pieniądze ale to już musisz sam rozważyć. Dobre amplitunery KD to wydatek blisko 10 tys. zł. Pozdrawiam

XYZPawel pisze...

Po kolei: ja nie mam fanów, bo nie jestem żadnym guru ani rockowym idolem :) Ja się odnoszę tylko do faktów i każdy może się ze mną nie zgodzić, ale powinien to udowodnić :)

Nie ma żadnego dowodu na to, że KD są gorsze od wzmacniaczy stereo, więc chociażby ze względu na wygodę i większą ilość funkcji warto kupić KD, jak ktoś chce oczywiście. Wydatek 10kzł na KD to oczywista przesada, takie za 1,5kzł zapewne będą wystarczająco dobre :)

Anonimowy pisze...

Dla miłośników KD oczywiście, można nawet zejść niżej i kupić coś w biedronce. W kuchni mam radyjko stereo z LIDLA za 70 zł i też świetnie gra, ma nawet RDS i cyfrowe strojenie i słychać co mówią, można też rozpoznać melodię. Jeśli jednak ktoś chce posłuchać dobrego stereo to trzeba wydać niestety więcej.A jeśli to ma mieć także bajery KD to jeszcze więcej. Można też kupić coś używanego i trochę zaoszczędzić.

Także Pawełku tym razem to pojechałeś po bandzie z tym dobrym KD za 1500 zł, czy Ty wogóle słuchałeć czegoś takiego? Uprzedzając pytanie odpowiadam, że ja tak i nawet twoje ABX-y potwierdziły by różnicę między KD za 1500 zł a takim da dychę i pisz zniwy o milionie od Randiego bo to już nudne. Pozdr

XYZPawel pisze...

Wpadasz w skrajności, ale to nie jest żadem dowód koleżko, to są tylko Twoje chciejstwa. Przeczytaj mojego całego bloga, to się dowiesz, dlaczego KD jest równie dobry jak wzmacniacz stereo. Nie masz żadnych sensownych argumentów.

Anonimowy pisze...

Połowa tego bloga to walka z Kościołem więc przetrawienie całego to masochizm. Rozumiem z Twojej wypowiedzi, że wzmacniacz za 1500zł zagra tak samo jak KD w tej samej cenie. Jeśli tak uważasz to trudno. Nie ma już zatem ratunku dla Ciebie. Koniec

XYZPawel pisze...

Czytanie prawdy to masochizm ? Coś nowego dla mnie ;) Na pewno jednak walka z kościołem to nie jest połowa mojego blogu, może parę zdań... Na walkę z tą zakłamaną organizację przeznaczę nowego bloga :)) Tam będzie się działo :) Dla mnie nie ma już ratunku od dawna :P Taka karma :)

Anonimowy pisze...

Prawda czy fałsz wszystko jedno, po prostu nudy, jeszcze mogłeś włączyć historię matki Madzi z Sosnowca i oczywiście coś o pedofilii w KK, oraz o prześladowaniu Żydów w Polsce, byłby mainstreamowo-lemingowy komplet. Na starcie blog zapowiadał się bardzo ciekawie, może jednak przywróciłbyś go na właściwe tory i napisał kolejny felietonik na ciekawy temat. Podsuwam pomysł: coś o modzie na gramofony i odlocie co niektórych w kierunku absurdalnych konstrukcji za kilkadziesiąt i więcej konstrukcji. Nie dziękuj za pomysł, masz go ode mnie za darmo z czystej sympatii

Anonimowy pisze...

Z wierzeń judaistycznych i islamskich też się będziesz nabijał na tym nowym blogu czy masz za małe jaja?

XYZPawel pisze...

A ja się gdzieś nabijam z jakiejkolwiek religii, oprócz audiofilskiej ?!? I mówisz, że trzeba mieć jaja, żeby pisać o miłujących ludzi i pokój wierzeniach ?!?

Anonimowy pisze...

Niestety już w samych pomiarach amplitunery KD za 1500-3000zł mniej lub bardziej odstają od wzmacniaczy stereo za tę samą cenę, więc wielce prawdopodobne jest, że różnice soniczne pomiędzy nimi będą słyszalne.
Mniej lub bardziej.

XYZPawel pisze...

Nie znam takich pomiarów, jeśli istnieją, to poproszę linka :)

Anonimowy pisze...

Chodzi chociażby o pomiary spadków mocy przy wysterowaniu wszystkich kanałów jednakowym sygnałem (wiem, że to mało prawdopodobne, ale coś takiego jest mierzalne, niestety wydajne zasilanie jest stosowane w droższych konstrukcjach), większy poziom szumów, często większe THD, przesłuchy itp. Linków nie podam, ale pamiętam, że mag. "Audio" robił takie pomiary. Przynajmniej 10-13 lat temu, może coś w ich archiwum znajdziesz :)

Anonimowy pisze...

No i Audio Show zadebiutował Jplay , a na pewnym forum ochy i achy z tego powodu. Mafia :)

FANtAStic

Anonimowy pisze...

Zachęcam autora bloga aby zapoznał się z kolejnym oszustwem firemek audiofilskich:

http://www.audioholics.com/av-preamp-processor-reviews/simaudio-moon-cp-8-processor

http://www.audiostereo.pl/audiofilski-przekret-wart-34-mln-dolarow-moon-cp-8-t_107228.html

XYZPawel pisze...

To oszustwo potwierdza tylko to ci pisze od lat :) a i tak wielu nie przekona, bo przecież jest inny zasilacz i obudowa :)

Fantastic
To nie mafia, to biznes żerujacy na głupocie :)

XYZPawel pisze...

To jest ciekawe: Palton, moderator na as pisze do byłego "pisarza" na as, frantza: "Pamiętam doskonale, jak chcąc się przypodobać dystrybutorowi, chciałeś zablokować możliwość komentowania pod swoim artykułem. Zapomniał wół..."

(Wątek na bocznicy)

Chłopaki sie same odsłaniają, nie trzeba nic robić :)

Anonimowy pisze...

Mam pytanie odnośnie kondensatorów użytych w zwrotnicach pasywnych - czy jest sens używania tzw. "super caps"? Np. Jantzen Superior Z-cap vs. Jantzen Cross-Cap. Troels Gravesen przekonuje że tak (dla mnie to człowiek wiarygodny). Ma ktoś doświadczenia w temacie?
http://www.troelsgravesen.dk/super-caps.htm

XYZPawel pisze...

Grające kondensatory to bzdura, często są nawet gorsze niż zwykle, spójrz jak nędzną maja tolerancję, jeden z istotnych parametrów, ten facet nie podaje żadnego argumentu na to że są lepsze, on po prostu to "słyszy", jak reszta audiofili.

Anonimowy pisze...

Ciekawostka w relacji z Audio Show na Audiostereo:
"Urzeczony jakością dźwięku, wysłuchałem opowieści o technologiach wojskowych, użytych przy budowie wzmacniacza. Okazuje się, że jest to jedyny taki sprzęt na świecie, który wykorzystuje oczyszczanie szumu zasilacza na poziomie kwantowym."
Czy to ma ręce i nogi?

http://www.klub.audiostereo.pl/artykuly/audio-show-2013-hotel-radisson-blu-sobieski-c-art405.html

XYZPawel pisze...

Gdyby to miało ręce i nogi to by dało w pysk twórcy i uciekło szybko przed karą :))

Anonimowy pisze...

Czytając powyższy reportaż z audio show mam wrażenie że sprzęt audio oceniany jest przez audiofili po prostu ze względu na cenę - śmieszy mnie opis np. pylon audio - że niby dobre ale w swojej klasie cenowej - przecież za 2 tysie mamy tu coś co gra lepiej niż nie jeden "system" za miliony.

Anonimowy pisze...

Autor wspomniał na blogu odtwarzacz "Wadia" jako źle zaprojektowany, gdyż bardzo szybko opadało pasmo przenoszonych częstotliwości. Jednak jak panmiętam z doniesień prasowych spadek był skutkiem ubocznym likwidacji przesunięć fazowych.
Czy takie podejście ojców założycieli Wadii mogło owocować lepszym dźwiękiem?

Anonimowy pisze...

A w Audio test przetworników cyfrowo-analogowych w wyjątkowo okazyjnych cenach, np. http://audio.com.pl/testy/nad-m51:25 "Trochę" pusty w środku, no i skąd ta cena??

XYZPawel pisze...

Przesunięcia fazowe w cd sa tak niewielkie, ze po prostu nieistotne, wiec leczenie tego za pomocą kastrowania charakterystyki czestotliwosciowej to czysta głupota :)

Pustki w audiofilskich urządzeniach to norma, przecież tam właśnie jest audiofilskie powietrze, dzięki czemu te urządzenia grają :)

Anonimowy pisze...

Cóż, Paweł jakoś umiejętnie miga się przy okazji audioshow z odniesienia się do swoich przemądrych swierdzeń o identyczności brzmienia KD i wzmacniacza stereo w tej samej cenie. Dostał konkretne argumenty, które to ośmieszają i od tego czasu milczy. Znamienne

Anonimowy pisze...

Anonimowy wojowniku z AS, zniszczyłeś metologię ABX i udowodniłeś wiarę w kable, słyszalne dźwięki dla nietoperków etc. Ryka i Pacuła zwyciężyli! Czy aby na pewno? Jednak nie haha, sorry, dalej nie odróżniacie odtwarzacza cd za 500 pln np Denon, nawet DVD od odtwarzacza za 110 kzł np. Esoteric, we ślepym teście ofkors haha. W momencie jak nie widzicie kończą się wasze tajemne moce, jak żyć moderzy z AudioShow? :)

FANtAStic

Anonimowy pisze...

Mowa jest o wzmacniaczach stereo i kinie domowym w tej samej cenie, budżetowej oczywiście, bo porządne KD za ponad 10kzł to już gra dobrze i w ABX ciężko byłoby go odróżnić. Więc zanim coś napiszesz to poczytaj ze zrozumieniem, a jeśli Ci to obojętne to kup sobie radyjko w Lidlu bo po co przepłacać jak wszystko gra tak samo

XYZPawel pisze...

Gdzie sa ci audiofile i gdzie jest ten test, w którym odróżniają, chętnie zobaczę :)

Anonimowy pisze...

Anonimowy
Takie teksty zachowaj dla swoich kumpli z forów audiofilskich, dla was cena i logo dla mnie parametry i akustyka, wy słuchacie wzmacniaczy i kabli a ja muzyki, a sprzęt mistrzuniu mam bardzo przyzwoity i jest to przemyślana konfiguracja, teście ABX leżysz i kwiczysz i takie są fakty.

FANtAStic

Anonimowy pisze...

Paweł, zobaczysz jak świnia niebo.

FANtAStic

Anonimowy pisze...

Ludzie!!! Poczytajcie uważnie. Też mam w nosie kable i inne popierdółki voodoo. Twierdzę tylko, że KD za 1500 zł zagra w stereo słyszalne gorzej niż wzmacniacz stereo w tej samej cenie. Wy twierdzicie że zagrają tak samo i że w ogóle wszystkie wzmacniacze grają tak samo i nawet skrajne przykłady jak radyjko z Lidla nie jest was w stanie wyprowadzić z tego przekonania. Ja i wielu innych racjonalnych i słyszących cokolwiek twierdzę, że różnice we wzmacniaczach, a w szczególności w porównaniu z kinem domowym w tej samej cenie są zauważalne. Co prawda w znacznie mniejszym stopniu niż w przypadku kolumn ale są. Wiadomo, że szantażowanie się na wzajem testami ABX to blef ale czy nigdy nie mieliście okazji porównać biedronkowego kina domowego budżetowym wzmacniaczem rotela, nada, denona itp. I co grają tak samo? Wyluzujcie!

Anonimowy pisze...

Genialny blog!
Od dawna byłem przekonany, że z tym audiofilstwem to jakaś ściema, ale myślałem, że przynajmniej niektórzy słyszą różnicę. A tu taka niespodzianka :)
Muszę przyznać, że też dałem się nieco nabrać, bo kupiłem jakieś audiofilskie kable po prawie 100 zł za metr (ale tak wymierzyłem, że potem musiałem pruć szafę by starczyło kabla). No, ale w końcu kupiłem porządny sprzęt bo topowy wzmacniacz takiej uznanej firmy audiofilskiej jak... Panasonic.
I w dodatku w okazyjnej cenie na raty 0% i to nie w sklepie dla idiotów tylko w... Saturnie :P
Kolumny podobno mam całkiem przyzwoite bo ELAC, ale teraz to w żadne opisy i tak nie wierzę, choćby nie wiem jak bardzo były kwieciste :)

Czasami zastanawiało mnie czemu np. w fotografii nie ma takiej masy firm produkujących w garażach super aparaty i obiektywy :)
Teraz już wiem.
Łatwo bowiem światu udowodnić takie parametry jak rozdzielczość obiektywu, matrycy, rozpiętość tonalną, aberracje, itp.
Dobra gadka nie wystarczy gdyż jedno zdjęcie powie prawdę. :)

pozdrawiam
Robert

Paweł pisze...

Pawle, kiedy opiszesz kolejne wyczyny naszych audiofilskich braci?
Czyżby przestali tworzyć nowe, wielkie teorie,a sięgnęli po książki od fizyki? :)

A tak btw. bardzo fajnie się blog czyta.

Anonimowy pisze...

"Wy twierdzicie że zagrają tak samo i że w ogóle wszystkie wzmacniacze grają tak samo i nawet skrajne przykłady jak radyjko z Lidla nie jest was w stanie wyprowadzić z tego przekonania"

Jest to taka bzdura, że chyba nawet ty w nią nie wierzysz tylko piszesz dla samego pisania. Owszem wzmacniacze się różnią często parametrami, więcej sporo jest takich w sposób gówniany skonstruowanych, które kaszanią dźwięk. Natomiast wzmacniacze skonstruowane zgodnie z regułami sztuki już są praktycznie nierozróżnialne. Poza tym często te parametry, którymi się różnią leżą poza zakresem naszego słuchu (ta granica już została dawno przekroczona) i nie mają wpływu na to co słyszymy, natomiast fajnie wyglądają w ulotce reklamowej i w dyskusjach audiofilskich, gdzie toczą się dyskusje o tym co niby tacy ludzie słyszą, a tak naprawdę tego czego nie słyszą.

FANtAStic

Anonimowy pisze...

Uśmiałem się szczerze. Które to są te "wzmacniacze skonstruowane zgodnie z regułami sztuki"? Właśnie o to chodzi. Może wreszcie to do Ciebie dotrze jak przeczytasz sam siebie. Piszemy o tym samym tylko Ty nie rozumiesz o czym jest napisane. Wzmacniacze grają różnie bo nie wszystkie "skonstruowane są zgodnie z regułami sztuki". Powiem więcej: większość nie jest i dlatego są słyszalne różnice. Nie zauważymy różnicy między prawidłowo skonstruowanymi, ale łatwo odróżnimy ten prawidłowy od tego złego, a ponieważ jest na rynku cała kupa źle skonstruwanych wzmacniaczy i też dużo dobrych więc różnice będą. Idąc tym tropem łopatologicznie wyjaśnię dalej. Jeśli genialny konstruktor wzmacniaczy w tym kin domowych ma do dyspozycji budżet 1000 zł i zadanie skonstruowania wzmacniacza stereo lub kina domowego powiedzmy 7.1 z dolby-srolby i różnymi innymi dupersznicami to która konstrukcja zagra lepiej w stereo?. Sam sobie odpowiedz na to fundamentalne pytanie. Jeśli nie rozpoznasz różnicy w brzmieniu takich urządzeń to parafrazując klasyka: "Idź pan do lekarza od uszu" pozdr

XYZPawel pisze...

Obawiam się, że kolega anonimowy nie zrozumiał co jest napisane na tym blogu i powtarzane dosyć często: prawidłowo skonstruowanych wzmacniaczy jest większość, tych tanich, bo te droższe, żeby się wyróżnić, to coś pieprzą w konstrukcji prawie zawsze :) Dość powiedzieć, że prawidłowo jest zrobiona kość zintegrowana LM... (nr nie pamiętam) 60W za 6 zł !!!! Więcej chyba nie trzeba pisać ? Plus dziesiątki testów ABX, w których audiofile padają jak muchy. Czekam na test w którym audiofil rozpoznaje zwykłe KD od hiper super wzmaka (nie zepsutego, z poprawnymi parametrami).

Anonimowy pisze...

Jedyne czego kolega anonimowy nie może pojąć to upór z jakim Paweł i Fantastic twierdzą, że wszystkie wzmacniacze grają tak samo. Gdyby tak było to faktycznie musiałyby być prawidłowo skonstruowane, mieć takie same parametry, moc etc., a sami twierdzą, że tak nie jest, więc z logicznego punktu widzenia wzmacniacze muszą się różnić i tak jest i to w każdym pułapie cenowym. Oczywiście, niektóre różnice są niesłyszalne dla przeciętnego odbiorcy ale nietoperze na pewno to usłyszą.
Wracając do przykładu kina domowego w tej samej cenie 1000 zł co wzmacniacz stereo. Na co w obu urządzeniach idzie kasa?. Oprócz tego co mają wspólnego czyli produkcja dźwięku stereo kino domowe musi mieć kilka razy więcej we/wy na tylnej ścianie, rozbudowany wyświetlacz na froncie, rozbudowany pilot, przedwzmacniacz,procesor do wszystkich bajerów, większą obudowę itd. To wszystko zjada większą część budżetu. Trzeba więc gdzieś zaoszczędzić. Niestety wychodzi z tego dźwięk plastic-fantastic, który trzeba ratować sztuczną korekcją basów, sopranów, jednym słowem kupa albo lipa jak kto woli. Najprostszy wzmacniacz stereo z dwoma pokrętłami - głośność i wybór źródła skonstruowany prawidłowo za 1000 zł zadowoli większość słuchaczy znających się na dobrym brzmieniu i większość nie odróżni go w ślepym teście od kilkakrotnie droższych konstrukcji. To takie proste ale widać nie dla każdego, bo jak ktoś założył blog pod hasłem WSZYSTKO GRA TAK SAMO to przecież nie może oddać choćby skrawka pola.

P.S. Mam w domu kilka wzmacniaczy w tym miniwieże, amlitunery. Nie mam pojęcia które z nich są "prawidłowo skonstruowane". Jedno mogę stwierdzić i poddać się testom. Z pięciu urządzeń, które mam, tylko dwa grają tak, że nie potrafię ich rozróżnić ( może to te dwa prawidłowo skonstruowane). Oczywiście wszystko z tymi samymi kolumnami. Pozostałe grają wyraźnie gorzej i także różnie między sobą.

Anonimowy pisze...

Kiedyś zrobiłem eksperyment z udziałem dwóch gostków z forum audiofilskiego.
W dość ciekawym pomieszczeniu ustawiłem za firankami tanie monitory bliskiego pola Yamahy, polskie Zg40c (to taki żart ale potem ciekawa niespodzianka) oraz audiofilskie Vienna acoustic (być może były to Baby grand) za jakieś astronomiczne pieniądze. Odtwarzaliśmy różną muzykę, ale żaden z odsłuchujących nie wiedział które z głośników właśnie grają. Zadbałem o ten sam poziom głośności, zresztą niezbyt wysoki. Wzmacniacz Denona, całkiem niezły.
Wszyscy, włącznie z właścicielem tych Vienn stwierdzili, że Yamaha brzmi najlepiej, ku mojemu zdziwieniu według mnie Vienna przegrywała nawet z muzealnym zabytkiem polskiej techniki (sic!).
W ramach żartu postanowiłem pójść za ciosem i włączyłem subiątko 250W DIY napędzane wzmacniaczem 200W Behringera i dołączone do procesora subharmonicznego Ultrabass 1200 (używane głównie do muzyki tanecznej). Na procesorze ustawiłem crossover i na przód szedł dźwięk bez najniższych basów, a całe basy (z dosłownie minimalnym dodatkiem oktawy niżej) miały dmuchać przez suba. Podłączyłem Vienny. Dziwnym trafem według wyznawców dźwięk z Vienn się mocno poprawił ;) powiedzieli, że te kolumny wreszcie zagrały najlepiej jak potrafią :D Potem podłączyłem polską staroć, podkręciłem nieco bas dodając "dynamic punch" i puściłem rocka. Skutek - goście piali z zachwytu nad szybkością i siłą basu oraz przestrzenią dźwięku...
(tarzałem się ze śmiechu, gdy zobaczyłem ich miny po odsunięciu firanek).
Ot, audiofilia...
A te monitory grały naprawdę dobrze, teraz mam właśnie takie kolumny aktywne, dołączam do nich bezpośrednio kartę SB Live24 i twierdzę, że to gra naprawdę miło dla ucha.

Anonimowy pisze...

"Paweł i Fantastic twierdzą, że wszystkie wzmacniacze grają tak samo"

Nie twierdzą! Twierdzą, że tak zagrają skonstruowane zgodnie z regułami sztuki! Ile razy to trzeba jeszcze powtarzać?

Jakiś czas temu postanowiłem sobie porównać gainclona na kości TDA7294 (300zł), nie cenionej przez audiofili (cenionej za to przez twórców monitorów APS na ten przykład)z Naim NAIT 5i-2 i Roksan Caspian, kolumny nie wyszukane - Pylon Topaz 20 (fajne) a nóż widelec może coś usłyszę? Słoń mi na ucho nadepnął, nic nie usłyszałem jeśli chodzi o różnice w dźwięku ;) Owszem ww. wzmaki są fajnie wykonane, fajny design, nieporównywalnie większa funkcjonalność itp., cena wysoka ale nie w audiofilskich kryteriach. Mini wieży tu pod uwagę nie biorę, bo w zdecydowanej większości jest to sprzęt robiony pod gospodynie domowe i weekendowych biesiadników, owszem tu też można coś fajnego wyhaczyć ale płacić 4kzł za Arcam Solo czy Advance Acoustic EZY-80 uważam, że nie ma sensu, ale co kto lubi. Kolumny to jest fun i na tym warto się skupić oraz na adaptacji akustycznej, wg. mnie to jest podstawa i duże pole do manewru. poza tym słuchajmy muzyki a nie wzmacniaczy. Pzdr.
FANtAStic

Anonimowy pisze...

Gratuluję ciętego, felietonistycznego języka. Odnosząc się jednak do meritum, czyli programu JPLAY, którego używam wraz z J.River MC18, mogę jedynie zaprzeczyć temu, ze program ten powoduje jakiekolwiek problemy z komputerem, typu wieszanie się itd. Przynajmniej od wersji 5.0 (5.1, 5.2), przy użyciu silniki Ultrastream pod Windows 8 (8.1) nie występują jakiekolwiek problemy. Próbowałem dawniej starszej wersji (4.0) i rzeczywiście z Windows 7 i silnikiem Xtreme, jeśli nie ustawiło się ręcznie odpowiedniego dostępnego zasobu RAM dostępnego dla programu oraz ustawiło się za nisko bufor, taki błąd kosztował ponowne uruchomienie systemu. Tak było przy każdej jednej próbie, aż trafiło się na właściwe ustawienie, co powodowało, że komputer trzeba było uruchamiać ponownie nawet 20 razy - przynajmniej na początku użytkowania. Faktycznie był to koszmar. Aktualnie RAM przydzielany jest automatycznie, a zbyt niski bufor powoduje jedynie odmowę odtwarzania konkretnego pliku z wyświetleniem informacji o zbyt małej ilości RAM.
Odnosząc się natomiast do stwierdzenia, że program to oszustwo, jak twierdzą twórcy Foobara i J.Rivera, nazwałbym to nadużyciem. Skoro dostępna jest wersja trial, gdzie można za darmo sprawdzić jak to działa (J.River też to umożliwia), to nie można mówić o nieświadomym wyborze użytkownika. Ktoś, kto nie odczuje żadnego benefitu, po prostu tego nie kupi. Nie rozumiem rówież postawy twórców J.Rivera, którzy prowadzą z JPLAY wojnę. Przecież JPLAY w pewnych uwarunkowaniach może wzmóc sprzedaż J.Rivera, bo sam nie posiada normalnego interfejsu. Zatem uzytkownik JPLAY sam jest zainteresowany dla swojej wygody, zakupieniem J.Rivera.
Marek Lacki, Audio Video