wtorek, 15 września 2009

Hi-End is dead

Wersja skrócona dla leniwych:

Drogi, „wysokiej klasy” sprzęt audio, tak zwany hi-end, jest zwykłym sprzętem elektronicznym dostępnym za nieduże pieniądze, tylko opakowanym w droższe, „bogate” obudowy.
W 99% nie oferuje lepszego dźwięku ponad sprzęt budżetowy. Jedynym wyjątkiem (pozostałe 1%) są kolumny, gdzie jest jeszcze sporo do poprawienia i dobre rozwiązania są droższe, ale i tu nie ma uzasadnienia dla absurdalnych cen idących w setki tysięcy dolarów.
Jedyną realną korzyścią dla kupujących taki ekskluzywny sprzęt, jest możliwość wyróżnienia się i zaimponowania biedniejszym znajomym i tą funkcję hi-end spełnia doskonale. Mało kogo stać np. na pół metra kabla za 8 tys. USD… :)

Wersja dla nie-leniwych, żądnych wiedzy:

Jest kilka powodów dla których twierdzenie, że „hi-end is dead” jest prawdziwe:

1. Bardzo drogi sprzęt audio i tani, w kompleksowych pomiarach elektrycznych są identyczne, albo prawie identyczne (różnice bez znaczenia praktycznego), a nierzadko sprzęt tańszy jest… lepszy.

2. Sprzęt hi-end i zwykły, tani, są podobnie zbudowane, z niedrogich elementów elektronicznych (najdroższe i najlepsze, nowoczesne przetworniki cyfrowo – analogowe, serca odtwarzaczy CD kosztują… około 5 USD). Schematy urządzeń audio nie zmieniają się od lat, a postępu technicznego, oprócz miniaturyzacji i integracji, w tej dziedzinie już praktycznie nie ma, a możliwości ludzkiego słuchu zostały przekroczone już dawno. Można to wszystko zaobserwować w tym wątku, na forum AS.
W środku drogich urządzeń nie ma nic co uzasadniałoby ich wysoką cenę. W niektórych są stosowane tzw. audiofilskie elementy, ale nie ma żadnego dowodu, ani pomiaru, który by wykazywał ich wyższość w stosunku do tanich, zwykłych zamienników, a wręcz przeciwnie, często mają gorszą tolerancję wykonania od dobrych podzespołów znanych producentów.
Czasami firmy są tak bezczelne, że wsadzają do środka swoich „hajendowych” urządzeń, podzespoły wprost przeniesione ze zwykłych, niedrogich urządzeń, co można wyczytać i obejrzeć tutaj.

3. Sprzęt audio służy do słuchania muzyki, więc tak naprawdę nie liczą się pomiary i budowa wewnętrzna urządzenia, bo skoro brzmi lepiej, to co za różnica jakie ma pomiary ?!? Prawda :)
Sęk w tym, że w większości przypadków, wcale nie brzmi lepiej… a tylko nam się wydaje :) W testach ABX, jedynych sensownych testach urządzeń audio, człowiek nie jest w stanie odróżnić dobrze skonstruowanych, a różnych, odtwarzaczy CD, wzmacniaczy tranzystorowych, kabli, kondycjonerów i wtyczek, czyli urządzeń, które według wielu audiofilów mają wielki wpływ na dźwięk.
Dlaczego tak jest, dobrze wyjaśnia Douglas Self, znany konstruktor wzmacniaczy:
W sekcji „limity percepcji” wymienia wartości progowe (wraz z naukowymi źródłami) słyszalności najważniejszych parametrów urządzeń audio:
- najmniejsza słyszalna zmiana poziomu dźwięku to 0,3 dB (niektóre źródła podają też 0,2dB)
- progiem słyszalności zniekształceń THD jest 1% (niektóre źródła podają dla muzyki 2-3 %), zniekształcenia typu crossover są odróżnialne na poziomie 0,3%. Inne źródła podają słyszalność zniekształceń THD przy czystym sygnale sinusoidalnym (nie występującym w naturze) na poziomie 0,1%.
- przesłuchy międzykanałowe są słyszalne gorsze niż 20 dB,
- zniekształcenia fazowe we wzmacniaczach nie mają praktycznego znaczenia.
Ja bym jeszcze dodał wymóg pasma przenoszenia częstotliwości takie samo jak zdrowego, młodego człowieka, czyli od 20Hz do 20kHz (z wiekiem słyszalność wyższych tonów się mocno pogarsza, człowiek w średnim wieku słyszy gdzieś tak do 17kHz).
Wszystkie te powyższe parametry, współczesne urządzenia tranzystorowe spełniają bez najmniejszego kłopotu, więc nie dziwi fakt, że wprowadzane przez ten sprzęt zmiany są mniejsze od progu percepcji i dla człowieka te urządzenia są absolutnie przezroczyste dźwiękowo, nie mają swojego brzmienia, czyli dla człowieka „grają” tak samo.

Naukowe podejście, jakie reprezentuję, wymaga aby przedstawić jakieś dowody, na poparcie swoich tez, zacznijmy więc od testu, który nie jest wprawdzie normalnym testem ABX, bo uczestnicy musieli wybrać urządzenie, które im się podoba, a nie wskazać, które gra, ale dobrze pokazuje, że tak różny zestaw urządzeń audio, brzmiał tak samo, bo rozkład podobania się (ilość głosów na każdy zestaw) był w zasadzie identyczny.
(trzeba wybrać czerwoną pigułkę i później z menu "blind tests")


Odtwarzacze CD:
Jednym z pierwszych dużych testów odtwarzaczy CD, był test w magazynie Stereo Review, Masters, Ian G. and Clark, D. L., "Do All CD Players Sound the Same?", pp.50-57 (January 1986) (niestety nie dostępny jeszcze w Internecie). Żaden z testowanych osób nie odróżnił, żadnego odtwarzacza.

Na tej stronie (twórców komparatora ABX) zebrano kilka innych testów CD.

Tylko w jednym przypadku odtwarzacz CD był odróżnialny: Sony CDP-707 ESD vs. Phillips CD100 (14-bit). Jak się okazało później odtwarzacz ten, jeden z pierwszych egzemplarzy odtwarzacza CD, był po prostu uszkodzony…

W poniższym teście procesor cyfrowy Enlightened Audio Design DSP-9000 Pro za 5500$ i DAC Krell Studio, za jedyne 3900$ (kiepski pomiarowo) nie były do odróżnienia od innych testowanych urządzeń w tym numerze, w tym także od sporo tańszego HK za 849$ (opis testu str. 42-47 pdf)

Tutaj przykład super drogiego (43 tys. $ !!!) odtwarzacza Zanden 5000 Mk.IV / Signature D/A converter & 2000 Premium CD transport, o bardzo złej konstrukcji – tragicznie kiepska charakterystyka częstotliwościowa (–3dB przy 65Hz i opadająca charakterystyka od 1kHz), który mógłby być odróżnialny w teście ABX.

Tutaj kolejny znany hajend Wadia 861 CD player za 8 tys. $, jego charakterystyka też nie zachwyca (-0.5dB przy 15kHz):

Na koniec malutka prowokacja, konsola do gier Playstation 1 (tak, też odtwarza CD), powyższe odtwarzacze mogą się powstydzić swoich marnych parametrów :))


Wzmacniacze:
W przypadku wzmacniaczy musimy pamiętać, żeby testować wzmacniacze w granicach ich mocy, przesterowany wzmacniacz łatwo daje się odróżnić od nieprzesterowanego… ;)

Na początek klasyczny artykuł, z magazynu Stereo.
Wzmacniacze, od taniego Pioneer’a za 220$, do Julius Futterman OTL-1 za 12 tys. $.
Nikt nie odróżnił żadnego wzmacniacza w teście ABX.

Kolejne testy:
A tu niespodzianka, kilka wzmacniaczy jest odróżnialnych w teście ABX ! Tak jest, one są odróżnialne, bo różnią się wyraźnie pomiarowo, wzmacniacze lampowe potrafią nie radzić sobie z kolumnami i mieć bardzo zafalowaną charakterystyką, ten miał +-0,9 dB w paśmie 20Hz – 20kHz, co wystarczyło, żeby nie przejść testu ABX.

Audio Research D120 też nie radził sobie z kolumnami i wchodził w stan przesterowania, co wyróżniało go od poprawnie się zachowującego wzmacniacza.

Tutaj facet, który sprzedawał sprzęt hajend w sklepie, pisze, jakim szokiem było dla niego fakt, że w teście ABX nie mógł odróżnić wzmacniacza Pioneer za 300 $ od Brystona za 3000$.

Tutaj jest 10 k$ do wyrwania dla każdego, kto odróżni jeden wzmacniacz od drugiego (pod warunkiem, że ich zniekształcenia będą poniżej progu percepcji człowieka).
Są chętni ?!?

Czas na kabelki:
Jeśli nie można odróżnić jeden od drugiego prawidłowo skonstruowanych odtwarzaczy CD i wzmacniaczy, to jak jest z kablami ?!?
Cóż, zadaniem kabla jest przewodzić prąd z jak najmniejszymi stratami, do czego w warunkach domowych nadaje się praktycznie KAŻDY miedziany kabel, począwszy od tych najtańszych ze sklepów elektronicznych…
Dla niedowiarków kilka testów:
Klasyczny artykuł z Stereo Review, ( Aug 1983) Greenhill, Laurence , "Speaker Cables: Can you Hear the Difference?" (niestety niedostępny na razie w sieci).

Testy inteconnectów i kabli głośnikowych.

Oczywiście, wszystkie nieodróżnialne jeden od drugiego, wliczając w to najsłynniejsze marki audiofilskie.

Pomysł, że kabel zasilający może wpływać na dźwięk jest idiotyczny do bólu, ale audiofile wierzą i w takie cuda, więc proszę, oto test kabli zasilających.

Kondycjonery, płyty demagnetyzujące, audiofilskie kable LAN, o tym wszystkim można poczytać tutaj.

Testów ABX tych cudów przedstawiać nie trzeba, bo dla każdego myślącego człowieka jest to oczywiste, że wpływ na dźwięk ma to zerowy. A wszyscy pozostali i tak nie doczytają do tego akapitu :)


Kolumny:
Zdecydowanie najważniejszy element toru audio, jedne kolumny od drugich różnią się istotnie, a w testach ABX są bez problemu odróżnialne.

Przyczyna leży w tym, że współczesne głośniki są po prostu mocno niedoskonałe, zafalowania charakterystyki i zniekształcenia są przynajmniej o rząd wielkości większe niż w urządzeniach elektronicznych.
Czy to znaczy, że powinniśmy akceptować każdą cenę za kolumny ? że im drożej tym lepiej ? Na pewno nie, warto pamiętać, że najlepsze głośniki kosztują około 200$ za sztukę, a bardzo dobre kolumny można zrobić z trzech głośników na kanał. Każdy może sobie sam odpowiedzieć, ile chce zapłacić za zwrotnicę, stolarza i lakier :)
Najdroższe i najlepsze aktywne kolumny studyjne kosztują 35-50 tys. $ (możliwa do osiągnięcia głośność raczej nie przydatna w domu ;) Audiofilskie kolumny z prymitywną zwrotnicą pasywną potrafią kosztować 180 tys. $ (Focal Grande Utopia) i więcej…


Wnioski:
Ktoś może powiedzieć, że wszystkie tu przedstawione testy ABX, mówią tylko o tym, że ci konkretni ludzie nie byli w stanie odróżnić tych urządzeń. To prawda.
Szkopuł w tym, że w literaturze i w Internecie nie ma ANI JEDNEGO poprawnego testu ABX, „wygranego” przez audiofila, czyli takiego który by pokazał, że jedno urządzenie audio, które nie różni się wyraźnie w pomiarach od drugiego, jest różne, czyli odróżnialne w takim teście. Bez względu na cenę tych urządzeń.
Czy to jest przypadek ? A może coś co wygląda jak krowa i ryczy jak krowa, jest po prostu krową ?!? A urządzenia audio takie samo pomiarowo, lub poniżej progu percepcji człowieka, są takie same także dla niego ?

Jak zostało to powyżej wykazane tzw. sprzęt audio hi-end, wyższej klasy, referencyjny itd. daje korzyści tylko i wyłącznie w sferze poczucia posiadania czegoś wyjątkowego. Pozwala dowartościować się właścicielowi, że sam jest kimś wyjątkowym. Wartości dźwiękowych (sonicznych, jak lubią mawiać audiofile) ani użytkowych nie posiada lepszych ponad sprzęt budżetowy, dostępny w supermarkecie. Często nawet wygoda obsługi jest gorsza niż w zwykłym sprzęcie: „minimalistyczne” sterowanie, brak pilota, jakieś udziwnione ładowanie płyt. itd.
Dowartościowanie właściciela nie jest oczywiście za darmo, sprzęt hajendowy jest absurdalnie drogi i ceny dziesiątek tysięcy dolarów za „klocek” nie należą do rzadkości. Firmy hajendowy wyspecjalizowały się perfekcyjnie w naciąganiu klienta, standardem jest dzielenie wszystkiego co się da: odtwarzacz CD w dwóch osobnych obudowach (a nawet w trzech), wzmacniacz też oczywiście w trzech obudowach. Takie dzielenie urządzeń w większości przypadków nie ma żadnego dźwiękowego sensu i służy tylko i wyłącznie zwiększeniu ceny całości. A wszystkie te urządzenia trzeba jeszcze połączyć kablami, które w wersji audiofilskiej mają równie absurdalne ceny…
W studyjnym sprzęcie profesjonalnym trend jest dokładnie odwrotny: standardem są kolumny aktywne, integrujące kolumny i wzmacniacze mocy.

Nie jest to spisek firm, ponieważ każda z nich inaczej tłumaczy, dlaczego to ich sprzęt jest taki wyjątkowy, albo najczęściej nie robi tego wcale, zdając się na magię ceny, złudzenia słuchaczy i bajki recenzentów.
Moim ulubionym tłumaczeniem jest, tzw. krótka ścieżka, czyli im krótszą drogę ma sygnał audio, tym dla niego lepiej, w praktyce jest to im mniej elementów, tym lepiej, przy okazji też taniej… ale dlaczego te klocki takie drogie są ?!? Geniusz autora kosztuje ;)

Jak więc dobierać sprzęt audio ?
Kolumny: dobrze jest zainteresować się aktywnymi monitorami studyjnymi, ceny zaczynają się od przyzwoitych poziomów, a dostajemy w zamian dobrze zrównoważony dźwięk i przy okazji końcówki mocy :) (odważnym radzę Oriony Linkwitza). Do tego jakiś preamp, najlepiej cyfrowy i sterowany z pilota.
Odtwarzacz CD ? Kierujemy się wyglądem i wygodą. Czyli najlepiej cyfrowy serwer plików :))
Kable ? Najtańsze z supermarketu, przy dłuższych głośnikowych (w wersji nie aktywnej), dajemy je trochę grubsze…

Pozostałą gotówkę wydajemy na płyty, kobiety i wino :)))
Śpiew mamy za darmo ;)

Życzę miłego słuchania MUZYKI.

Nie zgadzasz się ? Podyskutuj :)

niedziela, 5 lipca 2009

Testy ABX

Jak oceniać sprzęt Audio ?
Obecnie najbardziej rozpowszechnioną metodą, stosowaną przez prawie wszystkie periodyki Audio, branżowe strony internetowe i podczas procesu poszukiwania sprzętu na własne potrzeby, jest tzw.: „deep listening”, czyli, w swobodnym tłumaczeniu, po prostu „uważne słuchanie”. Metoda ta polega na włączeniu ocenianego urządzenie w system recenzenta, przesłuchaniu paru, czy kilkunastu płyt i napisaniu kwiecistej recenzji (ta umiejętność jest najważniejsza). Wydawałoby się, jako, że sprzęt audio służy do słuchania muzyki, jest to metoda bardzo słuszna. Niestety jest ona obarczona wieloma poważnymi wadami, które poważnie zaburzają właściwą ocenę i w większości przypadków KOMPLETNIE dyskwalifikują ją jako wiarygodną metodę oceny sprzętu.

1. Recenzent, żeby coś ocenić musi to przyrównać do jakiegoś wzorca. W większości przypadków nie wiadomo do jakiego wzorca on porównuje, czy do realnych instrumentów, które świetnie zna, czy do własnych wyobrażeń na ten temat ? Niestety, jest to najczęściej słodka tajemnica recenzenta…

2. Recenzenci z góry zakładają, że jest różnica pomiędzy sprzętami i od razu przechodzą do odpowiedzi na własne pytanie: na czym ta (domniemana) różnica polega.

3. Pamięć muzyczna człowieka jest bardzo ulotna i prawdopodobieństwo, że recenzent faktycznie dokładnie pamięta brzmienie instrumentu, czy urządzenia audio, słyszanego parę dni czy miesięcy temu jest bardzo niska.

4. Jaką mamy pewność, że różnice brzmienia, które tak barwnie recenzent opisuje, faktycznie słyszy ? ŻADNĄ. Może mu się wydawać, albo po prostu kłamać. NIGDY tego nie sprawdzimy (no, może tylko za pomocą rezonansu magnetycznego jego mózgu :) Jedno, co nam pozostaje to głębokie zaufanie…

5. Człowiek jest bardzo czuły na różnicę poziomów dźwięku. Potrafi rozpoznać różnicę w ogólnej głośności nawet o 0,25-0,3 dB. Niestety, przy małych zmianach (do 1 dB), nie odczuwa tego jako zmianę ilości (głośności), tylko jakości dźwięku (prawdopodobnie za ten efekt odpowiadają tzw. krzywe Fletchera - Munsona). Przy większych zmianach też nie zawsze się orientujemy, że zmieniła się TYLKO głośność i uważamy głośniejszy dźwięk za lepszy (co wykorzystują cwani sprzedawcy pogłaśniając sprzęt, który chcą nam wcisnąć). Większość recenzentów nie ustawia jednakowej głośności dla różnych urządzeń.

6. Recenzenci zawsze wiedzą co recenzują, jakiej to jest marki i ile kosztuje. I tu dochodzimy do ważnej kwestii, która musi być rozwinięta, bowiem znając powyższe cechy urządzenia, jesteśmy pod wieloma wpływami:

a. Wpływ ceny: lepsze urządzenie „musi” być droższe, „przecież jakość kosztuje”, „badania kosztują itd.”. Człowiek automatycznie uważa droższą rzecz za lepszą,

b. Wpływ marki: urządzenie lepszej, bardziej uznanej marki będzie miało fory już na samym początku i tak do samego końca…

c. Wpływ autorytetu: innego recenzenta, opinia znajomego, „autorytetu” z forum itd.

7. Racjonalizacja zakupu. Po zakończeniu procesu zakupu, gdy wydamy już większą lub mniejszą sumę na swoje wymarzone urządzenie, przekonujemy siebie ze wszystkich sił, że nasz zakup był dobry i celowy. Spychamy głęboko w podświadomość wszystkie wątpliwości…

Jak więc oceniać urządzenia audio ? Powinniśmy skupić się na tym co najważniejsze, czyli na dźwięku i należy odciąć wszelkie inne bodźce, które mogą zaburzyć naszą ocenę. Do tego celu najlepiej służy test ABX. Polega on na tym, że słuchamy jawnie urządzenia A, później B i następnie urządzenia X, pod którym kryje się A albo B. Naszym zadaniem jest „usłyszeć” jakie to urządzenie. Takich sesji powinno być minimum 10 (żeby uzyskać statystycznie znaczący wynik, bardzo mało prawdopodobny do uzyskania na drodze losowej), a maksimum 25 (żeby wykluczyć zmęczenie).

Ilość prób 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25
Minimalna poprawna ilość 8 8 9 9 10 11 11 12 12 13 14 14 15 15 16 17


Test ten możemy przeprowadzić za pomocą komparatora ABX (raczej rzadkie urządzenie), albo „ręcznie”. Do ręcznego przeprowadzenia testu ABX będzie potrzebny zaufany człowiek, który będzie dokonywał zmian sprzętu. Recenzent nie powinien widzieć tego człowieka, żeby wykluczyć możliwość dawania jakichś „znaków”, co do tego co kryje się pod X, nawet mimowolnych (dlatego ten test nazywany jest „podwójnie ślepym” – nie wiemy czego słuchamy i nie widzimy kto i jak dokonuje zmian).

Bardzo ważne jest, aby przed testem dokładnie (z dokładnością 0,2 dB) wyrównać poziomy dźwięku (oba kanały) testowanego sprzętu (aby to zrobić potrzebny jest precyzyjny przedwzmacniacz z regulacją balansu). Jest to bardzo czasochłonne, ale konieczne do tego, żeby wynik testu był sensowny. Testy kabli (i inne pasywne urządzenia) nie potrzebują wyrównywania poziomów

Podczas testu recenzent nie powinien być poddawany żadnej presji, powinna być zapewniona maksymalnie komfortowa i spokojna atmosfera.
Nie ma żadnych limitów czasowych. Test powinien trwać tak długo, jak zażyczy sobie badany.

Jeżeli nie rozpoznamy urządzeń minimalną ilość razy, to znaczy, że są one takie same dla danego badanego. W przeciwnym przypadku będzie oznaczało, że są one różne, tylko tyle i aż tyle. Test ten nie powie nam, które urządzenie jest „lepsze”, na to będziemy musieli sami sobie odpowiedzieć, przy pomocy pomiarów albo kierując się własnym gustem.

Głosy krytyczne:
- test ten bardzo stresuje badanego i dlatego tak wiele urządzeń okazuje się identycznych.
Wyjaśnienie: podczas testu zapewnia się maksymalny spokój i gdy urządzenia się istotnie różnią pomiarowo, to badany bez problemu je rozpoznaje w teście. Nie są rozpoznawane w teście urządzenia, które pomiarowo są prawie takie same.

-nie muszę robić żadnego testu, ważne, że JA słyszę, że urządzenia się różnią,
Wyjaśnienie: jeśli ktoś lubi wyrzucać pieniądze w błoto, to oczywiście może kierować się tylko własnymi złudzeniami :)
Część druga opowieści o ABX, dla "opornych" ;)

Ważne linki:

Dużo publikacji i testów ABX: strona twórców testów ABX

W gazecie „The Audio Critic” znajdziemy wiele artykułów i testów ABX.

czwartek, 28 maja 2009

Obrona audiofilskiej świątyni

Czyli najazd Huna -sztuk jeden :)

O czym można pisać na audiostereo.pl, jednym z największych polskich forów audio ? Można tylko pisać o „brzmieniu” odtwarzaczy CD, wzmacniaczy, kabli, wtyczek, kondensatorów i układów scalonych. Nikt nie wie dlaczego one mają „swoje” brzmienia, ale jedno jest pewne dla każdego audiofila: wszystkie urządzenia audio je mają. Wprawdzie każdy audiofil, niestety, słyszy inaczej, i jeśli dla jednego jakiś „klocek” (urządzenie audio, np. wzmacniacz) brzmi „zimno” i bez życia, dla drugiego gra „ciepło” i z niesamowitym feelingiem, więc pełnej zgody nie ma, oprócz jednej: im drożej tym lepiej. Dobry sprzęt MUSI być drogi, takie urządzenia są „a priori” uważane za dobre, a wśród najlepszych, „legendarnych” urządzeń nie ma tanich. Posiadacze takich „hajendowych klocuszków” są otaczani dużą czcią i szacunkiem.

Czyli, póki co, wszystko ładnie, pięknie, oprócz jednego, drobnego szczegółu: audiofile słyszą różnice pomiędzy urządzeniami TYLKO wtedy, gdy je widzą. Gdy nie widzą co gra, i nie wiedzą, ile co kosztuje, przestają słyszeć… Gdy mają np. 10 razy z rzędu zgadnąć, jaki kabel gra, zwykły czy hajendowy, bez informacji o tym co jest podłączone, trafiają około 5 razy, czyli tak samo jakby zgadywali (są to tak zwane testy ABX). Gdy w teście ABX słyszą różnice, to fakt ten ma ZAWSZE potwierdzenie w pomiarach. Zdecydowana większość wrażeń słuchowych, jakie odczuwają, to czysta autosugestia, a całe to zjawisko przybiera postać wiary.

Są więc szamani audiofilscy: „recenzenci” sprzętu audio i bogaci audiofile, są kościoły audiofilskie: fora audio, są święta audiofilskie: Audioshow i święte prawdy wiary, kanony nie do ruszenia, oczywiste oczywistości: analog jest lepszy od cyfry, na kable trzeba wydać 5-10% reszty sprzętu, najlepsze odtwarzacze CD są dwuczłonowe, sprzęt do kina domowego nadaje się tylko do filmów itd.

Formalnie audiostereo.pl nie jest forum audiofili, jest to niby normalne forum audio, niestety jest przez nich prawie całkowicie opanowane, więc naruszanie prawd wiary i pisanie tam o testach ABX jest, jak się okazuje, misją samobójczą. Większość audiofili źle znosi fakt, że nie ma żadnego sensownego argumentu na poparcie swoich tez, ich JEDYNYM argumentem jest: „ja słyszę i nie muszę nic udowadniać”. No i w zasadzie mają rację :) Każdy ma prawo do własnych złudzeń. Gorzej, gdy próbują swoje złudzenia wciskać innym.
Człowiek chcący poprawić dźwięk swojego sprzętu, na stosowne pytanie, zadane na forum, otrzyma dziesiątki bezużytecznych i szkodliwych rad: wymień kable, CD albo wzmacniacz. Do rzadkości należą sensowne rady typu: popraw akustykę czy wymień kolumny na lepsze (niekoniecznie droższe). Audiofile zachowują się jak narkomani, chcący wciągnąć kolejną osobę w nałóg: „spróbuj a sam się przekonasz, że jest lepiej”. Najgorsze jest to, że większość ludzi jest podatna na sugestie i wpływ autorytetu i FAKTYCZNIE może „usłyszeć” zmianę. Niestety ta zmiana odbędzie się tylko w jego wyobraźni, ale jego kieszeń odczuje REALNY ubytek, niemałych często, pieniędzy (np. kable połączeniowe za 3 tys. USD). Moje rady w takich wątkach były zawsze atakowane bezpardonowo i chamsko: „idiota, kretyn, głuchy jak pień”, a moderacja była zawsze bardzo liberalna wobec tych ataków. Gorzej w drugą stronę. Gdy razu pewnego nie wytrzymałem i odpowiedziałem agresorom TYM SAMYM, zostałem zbanowany na miesiąc. Prowodyrom nie spadł nawet włos z głowy… Po powrocie na forum (po krótkim pobycie na konkurencyjnym forum, gdzie sytuacja się mniej więcej powtórzyła ;) stwierdziłem, że wytrwać na nim mogę tylko wtedy, gdy będę skrupulatnie przestrzegał zapisów regulaminu. Niestety, nie na wiele to się zdało, po jakimś czasie Naczelny Redaktor serwisu, zaalarmowany zgłoszeniami „spokojnych obywateli” ;), postawił mi ultimatum: że pisać, owszem, mogę, ale tylko w „swoich wątkach”, w przeciwnym wypadku: ban.

Ten, jakże sympatyczny, szantaż można porównać do czegoś takiego:
Idzie spokojny człowiek (OK. może być niespokojny wichrzyciel ;) ulicą, podchodzi do niego policjant i mówi:
- od dzisiaj może Pan chodzić po ulicy, ale tylko na jednej nodze,
- ???? eeeee, ale, dlaczego ?!? Jakim prawem ?!?
- mieliśmy zgłoszenia od kilku szacownych obywateli, że jest Pan szkodnikiem i nie podoba im się Pański chód,
- OK. Ale jakim prawem ?
- mamy takie uprawnienia.

Hmm, jak długo można chodzić na jednej nodze ?!? Noo, niedługo… Moja przygoda zakończyła się ostatecznym:
„XYZ, było trzeba nie naruszać ograniczeń. Mówiłem przecież, don't fuck with admin.”
:)))
Redaktor ów, Alek Rachwald, jest doktorem od… nomen omen… nietoperzy, które jak wiadomo, podobnie jak audiofile, słyszą to, czego normalny człowiek nie słyszy…

Obecnie, każdy, kto próbuje na forum wyjaśnić problem banowania za poglądy, jest uważany za mojego klona…

Mój ban jest ponoć czasowy, „tylko” na miesiąc, ale ile czasu można chodzić na jednej nodze ?!? Ile trwać będzie mój następny pobyt ?

Ktoś może zapytać: dlaczego mi tak zależy na pisaniu w audiofilskiej świątyni i skąd tyle wiem o audiofilach ? Może im zazdroszczę ?!? Dobre pytania.

Byłem audiofilem przez ponad 25 lat. Byłem nim już wtedy, gdy termin ten nie był znany w Polsce ;) Od kiedy pamiętam, lubiłem muzykę i zwracałem uwagę na jakość jej reprodukcji. Dowiedziałem się, że jestem audiofilem od startu w Polsce, na początku lat 80, „Magazynu hi-fi”. Kupiłem drugi numer i zaczęło się: marzenia o super sprzęcie i pogoń za coraz lepszymi klockami, kolejne odtwarzacze CD, wzmacniacze i kable. Trwało by to tak pewno bez końca, gdyby nie pewna internetowa kłótnia na pewnej grupie dyskusyjnej. Postanowiłem w końcu znaleźć dowody na poparcie swoich audiofilskich tez, no i znalazłem… ale na poparcie przeciwnej strony :) Jak się okazuje, w Internecie jest pełno opisów testów ABX, w którym udowadnia się, że audiofile NIC nie słyszą, i ANI JEDNEGO testu, w którym jakikolwiek audiofil udowodniłby swoje cudowne umiejętności. Nie pozostało mi nic innego, jak ulec sile argumentów… Postanowiłem jednak zrobić coś z nieznośnym poczuciem zrobienia w balona. W końcu wyrzucałem pieniądze w błoto, zamiast skupić się na tym co najważniejsze, w „tajemnicy” dobrego dźwięku: kolumnach i akustyce. Mam nadzieję, że chociaż trochę namieszam w interesach sprzedawców audiofilskiego śmiecia.
Jak się okazało, znany w świecie pogląd o oszukańczym w swej istocie rynku audiofilskim, w Polsce jest absolutnie oryginalny i obrazoburczy. Niepodzielnie króluje audiofilska brednia. Niestety, większość audiofili jest absolutnie odpornych na rzeczowe argumenty i reaguje furią na próby przekonywania… Cóż, w końcu moje przekonania są WPROST obrazą ich audiofilskich uczuć religijnych :) Dyskusja z nimi przypomina rozmowę z koniem przez telefon. Pozostało mi więc pisanie na forum dla garstki ludzi, do których trafiają argumenty i do świeżych adeptów audiofili, których można jeszcze zawrócić z drogi szaleństwa.

Czy to znaczy, że każdy audiofil jest idiotą ? Broń Boże ! Chociaż tacy też są, większość jest po prostu pod silnym wpływem swoich złudzeń i zbyt bardzo się emocjonalnie zaangażowali w swoją wiarę.

Dobrą stroną anihilacji na forum jest to, że będę mógł więcej czasu poświęcić swojemu blogowi, gdzie absolutnie NIKT nie będzie mi mówił co mam pisać :) Czy ktokolwiek będzie chciał to czytać, to już inna historia ;)

A co z nietoperzami z audiostereo ? Czas pokaże… W każdym bądź razie, ziarno zwątpienia zostało zasiane…

sobota, 9 maja 2009

Projekt Orion

Czasu trochę minęło, ale w końcu mogę się pochwalić gotowymi kolumnami :)
Jak się okazało, znaleźć dobrego i niedrogiego stolarza to jest sztuka...

W każdym bądź razie kolumny chodzą już prawie miesiąc i jestem bardzo zadowolony z efektu. Wprawdzie oczekiwania miałem jeszcze większe, ale to już była przesada, bo źle nagrane płyty będą źle odtwarzane nawet przez Oriony ;)

Na dobrze nagranych płytach dźwięk jest bardzo przestrzenny i otwarty, każdy instrument jest odseparowany w przestrzeni i scena jest głęboka i wyraźnie zarysowana. Każda płyta brzmi inaczej, nie ma czegoś takiego jak "brzmienie" tych kolumn, one są neutralne i brzmią tak, jak jest nagrana płyta.

Niskie tony schodzą bardzo głęboko (w końcu te kolumny odtwarzają od 20 Hz...) i nie są podbarwione rezonansami, średnie tony są gładkie i czyste, a wysokie aksamitne (gdy trzeba to ostre).

Gdyby ktoś uważał, że mój opis jest zbyt optymistyczny można poczytać inne recenzje na stronie Linkwitza.

Obecnie słucham na referencyjnych ustawieniach regulacji tonów niskich i wysokich (regulacja w zwrotnicy aktywnej +-2,5 dB) i jeszcze nie zdecydowałem czy będzie potrzebna jakaś zmiana. W każdym bądź razie, każdy może dopasować brzmienie do swojego gustu (w jakimś tam zakresie).

Gdy zaczynam słuchać na nich muzyki to ciężko mi przerwać: jeszcze tego posłucham, a może jeszcze tego...

Kolejna wersja Orionów.

 

 

 

 

 

 

 

Posted by Picasa

niedziela, 4 stycznia 2009

Projekt Orion w budowie cz. 2

Czas leci, czas na następny krok w budowie :)

Obudowy na elektronikę gotowe.

Zwrotnica / korektor:



Przedwzmacniacz, będzie sterował także włączeniem końcówki mocy i zwrotnicy / korektora. Widok z zewnątrz:



Widok środka, od przodu:



Widok środka, od tyłu:



Pozostaje tylko czekać na obudowy głośników :)) I koniec zmagań:)